George & Susan + Ted Lupin

78 4 0
                                    

Siedziałam w moim ogrodzie i oglądałam kwiatki, które choć się nie zmieniały to cały czas były dla mnie piękne. Dobrze jest wiedzieć, ze pewne rzeczy się nie zmieniają. Przyszedł do mnie Fred, który również zmarł podczas bitwy o Hogwart.

- Co robisz? - spytał.

- Oglądam kwiaty. - powiedziałam.

- Cały czas to robisz. - zauważył.

- A jakie to piękne, ze wcale mnie to nie nudzi. - powiedziałam.

- Chcę zobaczyć George'a. Pójdziesz ze mną? - spytał.

Podniosłam się z trawnika. Uśmiechnęłam się do Freda. Spotkania na ziemi z jego bliźniakiem były dla niego bolesne. George najbardziej przeżył bitwę o Hogwart. Każdy coś w bitwie stracił ale to George stracił swoją połówkę, stracił siebie. Nie był już taki jak wcześniej. Podałam rękę Fredowi i udaliśmy się do domu George'a i Susan, którzy byli już dawno po ślubie i mieli trójkę wspaniałych dzieci.

Susan właśnie szykowała śniadanie dla swojej najmłodszej córki, dwójka starszych synów była w Hogwarcie.

- Mamo, a gdzie tata? - spytała Susan jej córka.

- Tata musiał coś załatwić, zaraz wróci i spędzisz z nim południe bo mama musi iść do pracy. - powiedziała Susan. Po ukończeniu szkoły została aurorem, co mnie w sumie nie dziwi. Idealnie nadaje się do tej pracy.

- George? Gdzie on może być? - zdziwił się Fred.

- Jeśli chcesz możemy go poszukać. - powiedziałam.

Fred skinął lekko głową i udaliśmy się do George'a. Nie zdziwiłam się zbytnio gdy znaleźliśmy się na cmentarzu. Było wokół mnóstwo ludzi sprzątających groby i stawiających znicze, ale to George rzucał się w oczy. On leżał przy nagrobku Freda i płakał. Podeszliśmy do niego powoli.

- George, nie płacz. - powiedział Fred.

George płakał ile sił w płucach. Trzymał nagrobek Freda tak jakby to wciąż było jego martwe ciało. Minęło 19 lat a George'a wciąż najczęściej można było znaleźć na cmentarzu. George nigdy nie pogodził się ze śmiercią brata. Za każdym razem płakał tak samo. Co ja mówię, za każdym razem? Codziennie. Dzień w dzień, George odwiedza grób Freda, kładzie się na nim obejmując go z całych sił i płacze. Jest potem strasznie brudny od ziemi i niekiedy przewraca jakieś znicze z nagrobka ale on wcale o to nie dba.

- Freddy, błagam cię, jak mogłeś? - łkał George. - Jak mogłeś mnie tak zostawić? Nie wybaczę ci tego.

Fred westchnął.

- Przepraszam, nie miałem innego wyjścia. - powiedział Fred.

- Czemu to nie mogłem być ja? - szepnął George do siebie. Nie chciał by ktoś go słyszał. Często zadawał to pytanie ale cały czas do siebie. Nie chciał pokazywać przy rodzinie, ze nie może się pogodzić ze śmiercią Freda.

- Ja się cieszę, ze to byłem ja. Ty masz piękne życie. Cieszę się twoim życiem, George. - powiedział Fred kucając przy nim.

Czułam się nielegalnie będąc tu z nimi. Czułam, ze będąc z nimi odbieram im ich chwilę. Obróciłam wzrok i ujrzałam Teda, wiec wskazałam Fredowi, ze odchodzę.

Ted to syn Remusa i Tonks. Strasznie było mi przykro, ze ja jako matka chrzestna nie zdążyłam go nawet zobaczyć. Miałam być taką dobrą matką chrzestną, a jednak mi nie wyszło. Teddy właśnie przyszedł nad grób rodziców. Złożył im piękny wianek. Teddy nie pamiętał nikogo z nas. Harry Potter jako jego ojciec chrzestny bardzo dobrze się nim zajmował, Ted często go odwiedza - zachowuje się jakby z nim mieszkał. Harry dużo mu opowiada o jego rodzicach oraz o mnie. Teddy jest mu za to bardzo wdzięczny.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz