Po lekcjach pod drzewem leżałam i myślałam jak mogę wykraść list Amycusa. W sumie to mój. Przydała by mi się teraz peleryna niewidka Harrego Pottera, ale niestety miał ją ze sobą. Wiedziałam, ze istnieją zaklęcia, które mogą spowodować, ze będę niewidzialna, wiec postanowiłam udać się do biblioteki i poszukać tego zaklęcia. Szybko znalazłam.
- Zaklęcie kameleona. - szepnęłam do siebie.
Wyrwałam stronę z książki i wsadziłam do kieszeni od szaty. Nie jestem za tym, by niszczyć książki nigdy, ale to była ważna i ciężka sytuacja. Uważam, ze jeśli coś jest i dzieje się przeciwko Carrow'om, to jest to usprawiedliwione.
Po lekcjach musiałam upewnić się, ze nie będzie bliźniaków w swojej komnacie. Weszłam do nich, niestety oboje byli.
- Czego chcesz? - spytał Amycus.
- Panie profesorze, bójka jest na korytarzu. Przy pokoju wspólnym gryfonów. I to taka potężna bójka, grożą sobie zaklęciami niewybaczalnymi! - powiedziałam udając przerażenie. Błagam nabierzcie się.
Alecto odwróciła się ode mnie gdy wcześniej przeglądała rzeczy z pudełka leżącego przy tablicy.
- Idziemy, bracie! - podekscytowała się i we dwoje nie dbając o mnie opuścili komnatę.
Ale łatwo poszło. Odczekałam chwile do czasu gdy nie mogłam ich już usłyszeć na korytarzu i rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona. Podeszłam do ich biurka i zaczęłam szukać pocztę. Szybko ją odnalazłam, stos listów był pod stosem wypracowań młodszego rocznika na temat zaklęcia uśmiercającego.
Wśród tej poczty odnalazłam list zaadresowany do mnie i schowałam go do kieszeni od szaty. Zaklęcie chyba po woli przestawało działać, wiec powinnam była rzucić je od nowa, ale uznałam, ze skoro wszystko mam co chciałam to wychodzę. Wtedy w oczy rzucił mi się list w kopercie czarnej jak smoła. Nic nie było widać. Podniosłam go i obejrzałam. Wszystkie były zapakowane normalnie, czemu ten nie? Od kogo to? Czy to możliwe by od Czarnego Pana?
Odrzuciłam wszystkie myśli od siebie i schowałam pocztę pod testami. Odchodząc od biurka, podeszłam do drzwi, przez które właśnie weszli Carrow'owie.
- Co ty cały czas tu robiłaś? - spytał Amycus.
- Nic, czekałam aż wrócicie. - powiedziałam.
- Czy ty rzuciłaś na siebie zaklęcie kameleona? Wciąż jesteś trochę niewidoczna, dziewucho! - wrzasnęła na mnie Alecto.
- Um, no tak bo chciałam wyjść a chciałam uniknąć plotek, ze dlaczego podczas waszej nieobecności jestem w waszej komnacie. - wymyśliłam na poczekaniu. Przecież oni w to nie uwierzą.
- Kłamiesz! - krzyknęła na mnie Alecto.
- Żadnej bójki nie ma przy pokoju Gryfonów! - wrzasnął na mnie Amycus.
Jakim cudem udało im się dotrzeć pod pokój Gryffindoru i tak szybko wrócić?
- Ależ była, może nie zdążyliście. - powiedziałam.
Alecto uderzyła mnie w twarz.
- Jak śmiesz ty wredna szlamo?! - spytała wkurzona Alecto. Nie jestem szlamą, ale w papierach jestem.
Wybawiciel-dyrektor Hogwartu przyszedł do nas.
- Usłyszałem twoje krzyki, Alecto jak przechodziłem korytarzem. - powiedział Severus. - Czy coś nie tak?
Oczywiście nie zdziwiła go moja obecność tutaj.
- Ta dziewucha była w naszej komnacie pod naszą nieobecność. Mogła nam coś ukraść albo nas przeszukiwać. - żachnęła się Alecto.
- Walker, zabrałaś im coś? - spytał mnie spokojnie bez zmiany wyrazu twarzy.
- Nie.
- A co robiłaś?
- Rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona by wyjść z ich komnaty by uniknąć plotek uczniów, ze nie wiadomo czemu jestem tu pod ich nieobecność. Wcześniej przyszłam powiedzieć im o bójce, którą widziałam. - powiedziałam.
- No, widzisz, Alecto?
- Severusie, chyba jej nie wierzysz! - nakrzyczała na niego Alecto.
- Ależ Alecto, nie mam podstaw by jej nie wierzyć. - powiedział Snape.
- Ona kłamie! Jest przebiegłą ślizgonką! - krzyczała rozwścieczona Alecto.
Snape stanął w środku bliźniąt stojąc teraz naprzeciw mnie. Pociągnął mnie bez słowa za łokieć i wyszedł ze mną z ich komnaty. Gdy dotarliśmy pod lochy dopiero wtedy spytał:
- Co tam robiłaś?
- No nic... naprawdę...
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Mi tez nie ufasz? I słusznie. - westchnął. - Następnym razem, którego mam nadzieje, ze nie będzie, może trochę uważaj, co?
- Tak. - skinęłam lekko głową.
Snape nic nie odpowiedział i zostawił mnie na korytarzu. Ja szybko ruszyłam do pokoju wspólnego a następnie do swojego dormitorium by odczytać list od Harrego.
N.A.B.
Dziękujemy za twoje wiadomości. Trafnie.
On nie zrobił tego co miał ale my znaleźliśmy to co mieliśmy znaleźć. Niestety nie wiemy jeszcze jak to zrobić. Nie jesteśmy już w trójkę, R.
Ale żyjemy i wszystko narazie ok. Nie pisz do nas więcej ale dziękujemy.
-HJGPChyba nigdy nie dostałam bardziej tajnej wiadomości. Ron się od nich odłączył? Najważniejsze, ze żyją i mają horkruksa. I ten podpis mnie rozśmieszył. Hermiona Jane Harry James Granger Potter. Jak inicjały im się zlały śmiesznie. Oczywiście list pocięłam mugolskimi nożyczkami i wrzuciłam do kominka w pokoju wspólnym.
Siedząc przy kominku w pokoju wspólnym, podszedł do mnie Malfoy.
- Co tam? - spytał.
- Nic, ale dziwi mnie, ze pytasz. - przyznałam szczerze.
- Jak się czujesz? - spytał ponownie.
- O co ci chodzi?
- Po prostu pytam! W końcu twoja przyjaciółka zamordowała Pansy i dużo osób się przeciw niej odwróciło. Zastanawiam sie czy ci nie jest przykro.
- Oczywiście, ze jest mi przykro, ale jakoś to przeżyje, a jeśli chciałabym sie komuś zwierzyć to na pewno nie tobie. - powiedziałam.
Draco westchnął i usiadł obok mnie.
- Nie chce być twoim wrogiem, Nicole. Kocham twoją siostrę i nie chce żebyś mnie nienawidziła. - powiedział.
Boże a ten dalej z moją siostrą?!
- Odczep sie od Liv. - powiedziałam.
- Kochamy się. Wróciliśmy do siebie, nie mówiła ci?
Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Tylko w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
- I dlatego pytasz jak się czuje? Sorry, nie wierzę.
Pamiętałam o tym, jak Luna mi opowiadała, ze Snape kazał mu dbać o mnie. Teraz już wiem, ze chodziło mu o to, ze on zamorduje Dumbledore'a. Nie byłam aż tak przejęta samą śmiercią dyrektora, ale tym, że to Snape okazał się niejakim zdrajcą, choć teraz już wiem, ze wszyscy się mylą.
- Nie możemy rozmawiać normalnie? - spytał mnie Draco. Blady jak ściana.
- Może kiedyś. - powiedziałam i wróciłam do dormitorium. Może naprawdę moglibyśmy kiedyś zakopać topór wojenny, kto wie?
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...