Z rana poszłam na lekcje, bo czułam się już lepiej. Zaczynałam eliksirami i cieszyłam się z tego. Wszystko lepsze niż OPCM. Gdy Slughorn skończył lekcje, zostałam by spytać go o quidditcha.
- Panie profesorze, czy wiadomo coś o jakiś zmianach dotyczących quidditcha i tegorocznego sezonu? Wszystko odbędzie się zgodnie z planem w październiku?
- Jak dotąd nie otrzymałem żadnej wiadomości o zmianie. Ty jesteś naszym kapitanem, prawda?
- Tak.
- Dobrze, Nicole, jeśli dostanę jakieś informacje to dam ci znać. Nie wydaje mi się jednak, żeby chcieli odwołać tegoroczny sezon. - powiedział Horacy.
- Mam nadzieje, ze tego nie zrobią. Chociaż ostatnio przekonałam się, ze Carrow'owie są zdolni do wszystkiego. Musiałabym w takim razie przeprowadzić nabór do drużyny, brakuje nam obrońcy. - powiedziałam.
- No dobrze, a ja jestem ci do tego potrzebny? - spytał.
- Nie, ale jeśli ustalę termin, będę potrzebowała pana pozwolenia pisemnego do Madame Hooch. - powiedziałam.
- A no to dobrze, to ty wszystko załatw i przyjdź wtedy do mnie. Ja się nie znam, moja droga, już nie pamietam jak to wszystko działa. - powiedział Slughorn.
- Dobrze, dziękuje. Do zobaczenia.
Ale boomer, podoba mi się to.
Potem miałam lekcje zielarstwa. Do cieplarni pod koniec lekcji gdy kończyłam hodować czyrakobulwę, wparowała Alecto Carrow.
- Dzień dobry. Wybacz, Pomono, że przerywam lekcje, ale potrzebuje pilnie porozmawiać z... - Alecto spojrzała wprost na mnie. - Z tobą. Merlin wie jak się nazywasz.
Zestresowałam się, czego ta dzida ode mnie chce?
- Ale Alecto, lekcja zaraz się skończy, czy twoja rozmowa z panną Walker nie może zaczekać? - spytała profesor Sprout.
- Nie, nie będzie czekać. Wychodzimy z cieplarni jeśli nie chcesz się ośmieszyć przed kolegami. - powiedziała do mnie Alecto.
Posłusznie ściągnęłam słuchawki ochronne i wyszłam z nią z cieplarni. Profesor Sprout rzuciła mi współczujące spojrzenie. Już wszyscy wiedzieli jacy oni są.
- W czym mogę pani profesor pomóc? - spytałam zagryzając zęby.
- Ty mała wieśniaro, głupi szczeniaku! - wrzasnęła na mnie. - Co ty żeś zrobiła?!
I teraz to ten moment gdzie nie wiem o co jej chodzi. O to, ze powiedziałam co mi zrobiła pani Pomfrey lub McGonagall? Każdy mógł to zobaczyć.
- Nie wiem o czym pani mówi. - powiedziałam.
- Jakim ty cudem omamiłaś dyrektora? - spytała.
Przez chwile zapomniałam, ze naszym dyrektorem teraz jest Snape.
- Ale ja go nie omamiłam!
- Mało ci od wczoraj? - spytała i pociągnęła mnie za włosy. Krzyknęłam. - Dyrektor nie wstawił się za żadnym z uczniów! Tylko za kimś takim jak ty! Ty mugolaczko.
- Proszę mnie zostawić! Ja nic nie zrobiłam!
Alecto rzuciła mną na ziemie.
- Tylko się nie skarż dyrektorowi. - ostrzegła mnie i zostawiła.
- Dziś będziemy ćwiczyć wymowę zaklęć niewybaczalnych. - oznajmił nam profesor Carrow na lekcji OPCM.
- Jak to wymowę zaklęć... niewybaczalnych? - spytał Seamus.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...