Elizabeth i Wylan

83 6 0
                                    

19 lat później na ziemi...
Nie wiem ile czasu później u mnie...

Obserwowałam od czasu do czasu ich wszystkich. Dziś postanowiłam spędzić dzień z moimi rodzicami, w sumie to z moją mamą i Wylanem.

- Elizabeth! Wychodzę do pracy ale nie wiem gdzie są klucze od auta! - krzyczał Wylan z kuchni gdy mama prostowała włosy prostownicą w łazience.

- Masz je na stole, ty ślepy cymbale! - odkrzyknęła mu mama.

Już dawno mieszkali sami we dwóch odkąd wszystkie poprzednie dzieci się wyprowadziły. 19 lat temu gdy otrzymali sowę z Hogwartu od profesor McGonagall o mojej śmierci strasznie to przeżyli. Z początku nie chcieli wierzyć i odrzucali od siebie tę myśl przez prawie tydzień. Wtedy Olive powiedziała, ze musza to zaakceptować i odebrać moje ciało by je pochować. Zostałam złożona w Londynie.

Wylan przyszedł do łazienki i popatrzył na mamę.

- Nicole była strasznie do ciebie podobna. - powiedział.

Coś po mamie miałam, prawda, ale odkąd dowiedziałam się, ze Syriusz jest moim ojcem zaczęłam dostrzegać w sobie jego podobieństwo bardziej niż matki.

- Za to Liv jest zupełnie jak ty. - uspokoiła go mama.

- Z charakteru czysta ty. A Leila? - spytał ją.

- Mieszana. - powiedziała Elizabeth.

Wylan pocałował moją mamę.

- Wychodzę bo szef znowu mnie zjebie za spóźnienie. A po pracy może zabiorę cię na jakiś obiad, co ty na to? W końcu możemy jeść gdzie chcemy i to bez ukrywania tego przed dzieciakami. - powiedział.

Mama się zaśmiała.

- Prawda. Pamiętasz jak kiedyś zanim byłam w ciąży z Leilą, my wyjechaliśmy niby to do twoich rodziców a tak naprawdę zjedliśmy w McDonaldzie i nie przywieźliśmy nic dziewczynom? Gdyby kiedykolwiek się dowiedziały chyba by nas zabiły. - powiedziała mama.

Aha takie buty? Czuje się zdradzona. Jedli Maka beze mnie, to grzech!

- Dobrze, a po obiedzie możemy się przejść na cmentarz. - powiedział Wylan.

- W porządku.

Wylan opuścił dom i wyszedł do pracy, ja zostałam z mamą. Elizabeth zadzwoniła do swojej przyjaciółki.

- Cześć. Znowu mi przykro, ze całe życie oszukuje Wylana. On jest teraz taki kochany, po pracy chce mnie zabrać na obiad a potem do Nicole.

Jako duch bylam w stanie usłyszeć głos z drugiej strony komórki.

- Lizzie, ty się nie przejmuj takimi rzeczami, wręcz przeciwnie. Powinnaś się cieszyć, ze ją kochał. Dobrze, nie był jej ojcem ale nie dowiedział się za jej życia i teraz tez nie musi. Ciesz się, ze masz z kim odwiedzać jej grób.

- Czuje wyrzuty sumienia, ze on ją opłakuje tak jak ja, a przecież to nawet nie jego dziecko. - powiedziała mama.

- Opłakuje ją bo wychowywał ją jak swoje dziecko. Długi czas ani ty i nawet ona nie wiedziałyście tak naprawdę czy Nicole jest jego czy tamtego dziwaka z czupryną. - powiedziała jej przyjaciółka.

- Może i masz racje.... - zgodziła się mama.

- Oczywiście, ze mam, a teraz zapraszam do pracy bo wszyscy na ciebie czekamy. - powiedziała.

Mama się zaśmiała i odłożyła telefon. Skończyła się malować i wyszła z domu.

Ich życie było dość normalne bez dzieci. Po pracy rzeczywiście poszli na obiad a następnie do mnie. Porozmawiali ze mną jakbym wciąż z nimi była. Tak jakby byli pewni, ze jestem w stanie ich usłyszeć, niestety nie odpowiedzieć. Ale niech się nie smucą niedługo się spotkamy. I wtedy będę miała wszystko.

Wylan nigdy się nie dowiedział, ze nie był moim ojcem. A co będzie po śmierci? Dowie się. Ale jeszcze nie czas.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz