W drodze na szlaban natknęły się na mnie Susan i Olive.
- Musimy pogadać. Co jest twoim patronusem? - spytała Susan.
Zalałam się potem.
- Ale o co ci chodzi? - zestresowałam się.
- No jestem twoją przyjaciółka wiec nie wstydź się mi powiedzieć. Twoja siostra się poskarżyła, ze masz wstydliwego patronusa i nie chcesz się przyznać. No nie bój się, Nicole. Nie wyśmiejemy cię. - obiecała Sue.
- Dajcie mi spokój. Aha, Olive jak już tu jesteś to muszę ci coś szybko powiedzieć.
Opowiedziałam jej prawie na jednym wdechu, ze przybrałam jej postać i czego sie dowiedziałam.
- Pojebało cię?! - wrzasnęła na mnie.
- Przepraszam, musiałam wiedzieć jak cię traktuje a jeśli przy okazji mogłam sie dowiedzieć czegoś tak istotnego to skorzystałam. - powiedziałam.
Olive była wkurzona strasznie.
- Całowaliście się? - spytała.
Aha ja podszywam sie pod nią a to jedyne co ją obchodzi?
- Nie.
- I tak jestem zła. - powiedziała.
- Przepraszam, ale powtórzyłabym to i tak. Taka cenna informacja.
- Wybaczę ci pod jednym warunkiem. - powiedziała.
- No, jakim? - spytałam.
- Mów co jest twoim patronusem.
Przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Dobra, kot. - powiedziałam.
Susan i Olive popatrzyły po sobie.
- Kot? Serio? - zdziwiły sie.
- No tak.
- I czemu nie chciałaś powiedzieć? - spytala Susan.
- Bo profesor McGonagall ma kota i no. - powiedziałam wciąż zestresowana.
- To nic takiego. Ja mam konia jak Ginny. - powiedziała Olive.
- A ja mam psa. - Susan wzruszyła ramionami.
- Fajnie, nie pytałam. Idę na szlaban do Snape'a. Widzimy się potem, narazie.
Wciąż byłam zestresowana i czułam sie jakbym przeżyła właśnie jakąś traumę wchodząc na szlaban.
- Wyglądasz jakbyś umarła dziesięć razy i wróciła
do życia. - powiedział Snape.- Tak się czuje. - powiedziałam siadając na krześle.
- Co się stało? - spytał.
- No nic, nie chce o tym gadać. Co dziś będziemy robić? - spytałam.
Snape otworzył kilka kufrów, które leżały w jego komnacie.
- Tutaj trzymam zapasy moich eliksirów, których nie uwarzę dopóki nie zaczną się kończyć. Przeliczysz mi je bym wiedział, ze ktoś mi ich nie podkrada. - powiedział.
To zabrzmiało jakby wiedział, ze ja zabrałam jeden z nich... bez słowa zabrałam się do roboty. Trochę tych eliksirów było i wszystko miałam spisać na pergaminie.
Po długim liczeniu, skończyłam. Przy eliksirach wielosokowych znalazłam nawet rudy włos należący do Alex. Taka wtopa, dobrze, ze ja go znajduje i wyrzuciłam go.
- Już. - powiedziałam zmęczona i położyłam się na podłogę.
- Przynajmniej czymś zajęłaś myśli. - Snape przeczytał moje zapiski obliczeniowe. - Brakuje jednego eliksiru wielosokowego.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...