Peace

96 5 0
                                    

Byłam przytomna wiec nie udałam się do skrzydła szpitalnego tylko do pokoju wspólnego Slytherinu. A szczęście było już późno i w pokoju były tylko trzy osoby. Przy kominku Malfoy z Crabbe'm a na kanapie Alex Fallon. Usiadłam wiec do niej. Alex przeraziła się na mój widok.

- Co ci się kurwa stało?! Wyglądasz okropnie!

- Dzięki. Miałam szlaban u Carrow. - powiedziałam wzdychając.

- No tyle to wiem, ale rozumiem, ze Snape nie zdążył na czas? - spytała Alex.

Zmarszczyłam brwi. Jak to?

- O czym mówisz?

- Ja i Susan byłyśmy u niego, ze boimy się o ciebie bo masz szlaban u bliźniąt. Strasznie się przejął i natychmiast do was poszedł. - powiedziała Alex.

- Naprawdę byłyście u dyrektora bo ja dostałam szlaban?

- Nie jakiś tam szlaban, ale bezpodstawny szlaban u śmierciożerców. Snape nam nawet podziękował, ze mu powiedziałyśmy. Przecież Sue miała u nich szlaban i wie jak to jest. Miała złamany nos, ale pani Pomfrey od razu jej go naprawiła. - wyjaśniła Alex.

- Nie chce mi się iść do pani Pomfrey. W skali od jeden do dziesięciu, jak koszmarnie wyglądam? - spytałam.

Draco i Vince wstali spod kominka i podeszli do nas.

- 12. - powiedział Malfoy.

- No tak, ciebie nie pytałam. - westchnęłam.

- Wiem, ze myślisz, ze cię nie lubię, ale.... przykro mi z powodu twojego szlabanu. Wiem jacy są Carrow'owie. - powiedział Draco.

- No ty pewnie masz u nich względu, jesteście w jednym teamie. - powiedziała do niego Alex.

Ja dobrze wiedziałam, ze nie miał specjalnych względów. Widziałam jak Alecto się nad nim znęcała.

- Macie znak na ręce? - spytałam Dracona.

Malfoy się speszył i pobladł jeszcze bardziej, tak jakby to było możliwe.

- No na której ręce? - spytałam.

- A co cię to obchodzi...?

- Przecież ci jej nie odetnę. - przewróciłam oczami.

Draco pokazał mi znak śmierciożerców. Był okropny. Dokładnie na tej samej ręce, za która w komnacie Carrow'ów Snape się chwycił. Chodziło o Czarnego Pana.

- Idę spać, mam dosyć na dziś. - powiedziałam i wróciłam do swojego dormitorium.

Rano obudziła mnie powódź. Taka prawdziwa. Otworzyłam oczy a wokół mnie wszędzie była woda, od razu zaczęłam się topić. Rozejrzałam się dookoła, byłam w swoim dormitorium, były dziewczyny.

- Co jest? - spytałam.

- Rozbiłyśmy okno! - wrzasnęła Dafne.

Okno rzeczywiście było rozbite, a dormitoria i pokój wspólny Slytherinu były w lochach, w podziemiach i za oknem zawsze mieliśmy jezioro, ryby i inne stworzenia morskie. Zawsze mnie ten fakt przerażał, zwłaszcza na pierwszym roku. Bałam się spać w tym dormitorium, bo bałam się tych ryb zza okna. Teraz miałam właśnie rybę przed oczami pływająca a w moim pokoju. Pansy udało się otworzyć drzwi i woda razem z rybami wypłynęła z naszego dormitorium.

- Co wy żeście najlepszego zrobiły?! - wrzasnęłam na nie.

- Chciałyśmy cię obudzić... - powiedziała Dafne.

- I co?

- No i rzuciłyśmy w ciebie butem, wazonem i nie wstałaś. Wiec wtedy rzuciłyśmy w ciebie ramką ze zdjęciem ale wyleciała przez okno i rozbiła szybę. - wyjaśniła Pansy.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz