Jednak Crucio?

86 5 0
                                    

Na koniec listopada profesor Carrow ponownie zrobił nam lekcje z używania Crucio na pierwszakach. Znowu trafił mi się jakiś słodki biedny dzieciak.

- Ja nie chcę ci nic zrobić.. - powiedziałam do niego.

Neville'owi Amycus dopił złamaną nogę, a komuś innemu nawet wybił zęba. Moja kolej.

- Może dzisiaj dasz sobie radę, proszę panno Walker. - zaśmiał się Amycus.

Wycelowałam różdżką w chłopca. Wyglądał na takiego miłego. No nie mogłam.

- Nie... - powiedziałam.

Amycus popchnął mnie tak, ze upadłam obok chłopaka. Carrow kopnął w moją kostkę. Zajęczałam z bólu.

- Zrób to. On i tak rzuci na mnie Crucio. Mnie nie uratujemy, ale możemy ciebie. Proszę, zrób to. - uśmiechnął się do mnie blado chłopiec.

Amycus podniósł mnie za szmaty i postawił na nogi.

- Jest to na ocenę. - przypomniał mi Carrow.

Ponownie wycelowałam różdżką w chłopca. Uśmiechnął się do mnie i skinął lekko głową. Bardzo nie chcąc, do końca walcząc sama ze sobą, czując już jak Amycus przybliża się do mnie by mi pomóc, powiedziałam:

- Crucio...

Chłopiec zaczął się zwijać z bólu. Przeklęłam się. Jestem okropna. Trzeba było dłużej stawiać opór.

- Powyżej Oczekiwań. - oznajmił mi zadowolony Carrow i ruszył dalej.


W lochach przed pokojem wspólnym zrobił się trochę niesamowity tłum. Podeszłam do Alex.

- Co się dzieje? - spytałam.

- Hasło nie działa. - wyjaśniła mi Alex.

- Jak to nie działa? - zdziwiłam się.

- Normalnie, próbowaliśmy, rozumiesz? - wkurzył się Crabbe.

- Draże podtruwacze to hasło. - przypomniałam im.

- Wszyscy wiemy, ale nie działa. - żachnął się Goyle.

Niedługą chwilę później Carrow'owie przyszli do nas.

- Co sie dzieje, zwierzaki? - spytała Alecto.

- Hasło nie działa! - wkurzyliśmy się chórem.

Alecto zaśmiała się. Głupia szmata.

- Jak to nie działa? A wiedzieliście o zmianie na ten tydzień? - spytał Amycus.

Zapadła cisza. Zmiana miała być dopiero w pon... ah tak, rzeczywiście, dziś. Jak to możliwe, ze absolutnie nikt nie pamiętał?

- Ślizgoni... - westchnęła Alecto.

- Mniej bym się zdziwił gdyby przytrafiło się to Gryfonom. - zaśmiał się Amycus.

Gdy bliźnięta spisywali nam hasła na ten miesiąc, usłyszałam Pansy rozmawiającą z Dafne.

- Jakie to dziwne, ze nasza Nicole nie znała tych haseł. Ulubienica dyrektora? - zaśmiała się dziwka Dafne.

- No dokładnie! Chociaż wiesz co ja myśle, ze oni mają ciekawsze tematy do rozmów niż hasła do pokoju. - zaśmiała sie głośniej Pansy.

- Ja nie wiem czy mają w ogóle czas na rozmowy... - powiedziała Dafne. Obie szmaty śmiały się na cały głos.

Odwróciłam się do nich, bo stały dosłownie za mną i Alex.

- O co wam chodzi? - spytałam próbując uspokoić oddech. Nie mogę pokazać im, jak bardzo mnie to zdenerwowało.

- No jak to o co? - zaśmiała się Dafne.

- Nie pamietasz już ostatniego numeru? - spytała udając zdziwioną Pansy.

Alex popatrzyła na nie wrogo. Fallon nie znosiła Pansy bo to toxic ex naszej przyjaciółki, Susan. Ja tez nigdy nie lubiłam Pansy osobiście, ale ze względu na dormitoria i to, ze często byłam zmuszona do przebywania w jej towarzystwie to starałam się żyć z nią w zgodzie. Przynajmniej chciałam i próbowałam.

- Jakiego numeru? - spytałam.

- Jak się wtulałaś w Snape'a, bo my powiedziałyśmy ci trochę prawdy. - powiedziała Pansy.

- Prawdy? Wy na mnie bezczelnie bez powodu najechałyście! - wrzasnęłam na nie.

Bałam się trochę ile osób słyszy naszą rozmowę, choć w tym tłumie ślizgonów było dość głośno wiec może nikt....?

- Zawsze wiedziałam, ze on cię lubi bardziej niż resztę, no ale, ze ty w nim zakochana? - zaśmiała się Dafne.

- Zamknij się, Greengrass. - powiedziałam.

- Dafne, zauważ, ze każe nam się zamknąć i wyjaśnić, ale ani razu nie zaprzeczyła. - zaśmiała się Pansy. Obie wybuchnęły ogromnym śmiechem.

Alex uderzyła Pansy w twarz.

- Hej! Zostaw mnie! - wkurzyła się Pansy.

Zauważył nasz incydent Amycus i już widziałam jak przechodzi do nas. Szturchnęłam Alex, ale ta tylko wkurzyła się i gdy Pansy jej oddała to zaczęły się popychać przez co upadło pare ślizgonów. Amycus odciągnął Pansy od Alex.

- Co tu się dzieje?! - wrzasnął na nie.

- Ona się na mnie rzuciła bo ja tylko wyśmiewałam Walker. - żachnęła się Pansy.

- Fallon szlaban. - oznajmił jej Amycus.

- Ale ona tez się ze mną biła! - wkurzyła się Alex.

Amycus odstawił Parkinson.

- Nie obchodzi mnie to. Ciesz się jednak, bo widzę w tobie potencjał. Twoja kara będzie odpowiednia. - mrugnął i wrócił do siostry.

Carrow'owie rozdali nam hasła i nakrzyczeli na nas ostatni raz za brak organizacji.

W pokoju wspólnym gdy już wszyscy poszli do dormitoriów opowiedziałam Alex o mojej relacji ze Snape'm. Moja przyjaciółka mniej więcej cały czas miała oczy wytrzeszczone nie potrafiąc ukryć swojego zdziwienia.

- Nie wierzę! Lecisz na tego idiotę? - zdziwiła się.

- Nie lecę na niego. - oburzyłam się. - Po prostu zależy mi by dowiedzieć się o nim wszystkiego i denerwuje mnie gdy on nie chce mi powiedzieć i gdy traktuje mnie jak każdego innego ucznia.

Alex zaśmiała się.

- Dlatego nie szukasz sobie nikogo innego. Teraz jasne. W takim razie damy ci spokój z Sue. - obiecała.

- I tak ci nie wierzę. - przewróciłam oczami.

- Ale Pansy w takim razie to szmata skoro tak z Dafne zareagowały. Zazdroszczą ci pewnie.

- Nie ma czego. To irytujące, gdy nasze rozmowę wyglądają cały czas tak samo. Denerwuje mnie to ale gdy one się dzieją to się cieszę, ze chociaż się odbywają bo gorsze jest gdy go nie widzę cały dzień. - powiedziałam. - Wcale mi się to nie podoba. Wolałabym mieć wyjebane jak wszyscy.

- Pansy to szmata, utwierdziłaś mnie w tym przekonaniu. - powiedziała Alex.

- Wiem, ze jej nie znosisz. - westchnęłam.

Gdy skończyłyśmy rozmowę przeszłyśmy do swoich dormitoriów. W końcu czułam sie lepiej bo aż dwie osoby wiedziały o tym co czuje i co sie wydarzyło. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem ale czuje sie lepiej. Wiem, ze mogłam im ufać.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz