Koszmar

162 11 1
                                    

Biegłam przed siebie, ile sił w nogach. Wokół mnie było ciemno, ale po ilości drzew i gałązek pode mną stwierdzam, ze byłam w lesie. Chyba zakazanym lesie bo gdyby się przyjrzeć udałoby się ujrzeć zamek Hogwartu.

Biegłam, musiałam uciec. Biegłam, bałam się zwolnić. Biegłam, nie chciałam się spotkać z prawdą. Biegłam tak długo aż nie potknęłam się o coś podłużnego i upadłam twarzą uderzając o gałązkę. Usiadłam i odwróciłam sie do tylu. Ujrzałam, iż potknęłam sie o czyjeś ciało. CIAŁO.

Przyczołgałam się bliżej by zidentyfikować zwłoki. Wylan Walker. Nie, to nie może być on. Uciekłam jak poparzona, co tu robią zwłoki mojego taty?

- Tato, kto ci to zrobił? - spytałam.

- Mam się dobrze. - odpowiedział jakiś głos.

- Tato? - spytałam obracając się dookoła.

- Ze mną wszystko w porządku, córeczko. - odpowiedział.

- Tato?! Czemu tu leżą twoje zwłoki, ale mówisz do mnie? Czy ja tez umarłam? - spytałam.

- Moje zwłoki nigdzie nie leżą, córeczko.

Wstałam i obróciłam się. Przede mną stała wysoka postać z piłą łańcuchową w ręce. Mężczyzna zrobił krok bliżej bym mogła go rozpoznać. Był to Syriusz Black.

- Co ty tu robisz? - spytałam.

- Odpowiadam na twoje pytania. Ja mam się dobrze, córeczko.

Zrobiłam kilka kroków w tył, lecz znowu upadłam przez zwłoki Wylana.

- Ty mu to zrobiłeś? - spytałam Syriusza.

- Pozbyłem się tego, co niepotrzebne. - odpowiedział.

- To mój ojciec, ty podła bestio! - wrzasnęłam.

- Ja jestem twoim ojcem. Teraz masz nowego tatę i z pewnością o niebo lepszego. Możesz mieć ojca tylko jednego, wiec zabiłem poprzedniego. - odpowiedział.

Wtedy słońce zaczęło się wznosić i mogłam ujrzeć Syriusza jeszcze wyraźniej. Był cały od krwi. Morderca. Bałam się odwrócić wzrok by spojrzeć jak wyglada martwy Wylan. Jak wyglada martwy mój tata.

Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać. Płakałam tak długo aż cała spocona i z krzykiem nie obudziłam się w łóżku na Grimmauld Place 12.

Rozejrzałam się dookoła. Było ciemno, to z pewnością. Pod poduszką miałam telefon, sprawdziłam godzinę, była 2 w nocy.

Zestresowana i cała zapłakana zeszłam na dół. W kuchni napiłam się szklanki wody. Nie chciałam wrócić do łóżka i iść spać sama po takim czymś. Ale do kogo miałam iść? Nie poszłabym do Syriusza, bo to on mi się śnił w tej okropnej postaci. A z resztą i tak nie wiem kto gdzie śpi. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Aha, ale trafiłam. Spał tam Snape. To znaczy, no nie spał.

Na dźwięk skrzypiących drzwi, Snape odwrócił się twarzą do mnie.

- Czego chcesz, Walker? Czemu nie śpisz? - spytał.

Podeszłam krok bliżej. Wtedy chyba zauważył, ze jestem cała zapłakana.

- Czemu ryczysz?

- Miałam... straszny koszmar...

Snape popatrzył na mnie jak na idiotkę. Wiem, wiem jak to wyglada, ze przyszłam do niego, bo miałam straszny sen, ALE naprawdę nie wiedziałam kto tu śpi, a nie dam rady spać sama po takim śnie.

- Wyglądam jakby obchodził mnie twój koszmar?

- Nie, ale... gdzie śpi profesor Lupin? - spytałam spuszczając wzrok.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz