Ostatnie Kwiaty

149 7 1
                                    

Umbridge była okropną suką. Na pierwszej lekcji Harry dostał szlaban i wyryła mu na ręce napis, ze nie będzie opowiadał kłamstw. A na drugiej lekcji ja dostałam szlaban. Na szlabany do Snape'a chodziłam jak gdyby nigdy nic, ale na szlaban do niej szlam zestresowana. Co mi takiego zrobi?

A tak poza tym ten szlaban dostałam zupełnie niepotrzebnie i niesprawiedliwie. Ja tylko pisałam sobie po pergaminie rzeczy niedotyczące lekcji. Jestem duszą artystyczną, wiec czasem mam nagłą potrzebę rysowania, szkicowania bądź tez wymyślania przeróżnych rymów, wierszy i piosenek. Profesor landrynie się to nie spodobało.

Weszłam do jej gabinetu i Harry miał racje gdy opowiadał, ze ona ma same koty i to cały pokoik różowy bardziej niż ona sama jest.

- Witaj, panno Walker. Proszę, usiądź. - zaprosiła mnie przesłodzonym głosikiem landryna.

Usiadłam na krześle tuż obok biurka.

- Z tego co mi wiadoma przyjaźniła się pani z panem Potterem, mylę się? - spytała.

- Nadal się przyjaźnimy.

- Oh, do czasu, kochaniutka. Nie chciałabym na korytarzach Hogwartu widzieć uczniów płci przeciwnej spacerujących razem. Jednakże skoro się z nim przyjaźniłaś zapewne pan Potter ostrzegł panią jak wyglądają szlabany u mnie. - powiedziała.

Nie odpowiedziałam.

- Dobrze wiedzieć, ze będziesz przygotowana. - podała mi pióro to samo co Harremu i kazała pisać na pergaminie.

- Ale co mam napisać? - spytałam.

- Napisz „ nie będę przeszkadzać pani profesor ".

- Nie przeszkadzałam w niczym, pani.

- Piszesz czy zastosować inną metodę karania?

Szczerze mówiąc byłam ciekawa tej innej metody karania, ale nie jestem Gryfonem i nie cechuje mnie odwaga. Nie odważyłabym się chyba aż tak zaryzykować. Niech testuje inną metodę karania na jakimś Gryfonie.

Zabrałam się za pisanie. Oczywiście pióro wyryło na mojej ręce dokładnie ten zapis. Teraz będziemy fitować z Harrym.

- Może to cię oduczy wpakowania się w każdy możliwy szlaban w szkole, panno Walker. - powiedziała Umbridge gdy wychodziłam.


Przemierzając do lochów spotkałam Olivera Wooda. Z kwiatami.

- Nicole, szukałem cię. Proszę są dla ciebie. - podał mi śliczne kwiaty.

- Ojej, Oliver, dziękuje.... nie musiałeś, ja naprawdę już się nie gniewam za tamten wypadek. - powiedziałam.

- Mam wyrzuty sumienia, ze przeze mnie nie chcesz dalej grać. - powiedział.

Machnęłam ręką.

- Nie przejmuj się naprawdę ja cię za nic nie obwiniam, Oliver, daj już temu spokój. - powiedziałam.

- To ostatnie kwiaty, jakie mogę ci dać, bo profesor Umbridge zabroni od jutra chodzenia po Hogwarcie z kwiatami i przekazywaniem sobie prezentów zwłaszcza przez płci przeciwne. - zaśmiał się Wood.

- Ona jest naprawdę chora. - stwierdziłam.

- To prawda...

- Dziękuje za kwiaty, są piękne. Ale muszę już wracać do dormitorium.

Oliver chwycił mnie za rękę gdy odchodziłam.

- Wrócisz do quidditcha? Naprawdę jesteś dobra i ta gra zasługuje na taką ścigająca jaką jesteś ty. - powiedział.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz