Walczyliśmy razem z zakonem przeciwko śmierciożercom. Był nawet Syriusz.
- Myślałem, ze cię złapał. Chciałem cię uratować. - żachnął się Harry.
- Wiem, Harry, dziękuje ci. Jednak mam sie dobrze. - odpowiedział Syriusz.
Biedny Harry, zapewne poczuł wstyd, ze zaciągnął nas tutaj by pomóc Syriuszowi, którego wcale tu nie było. Wręcz przeciwnie, Syriusz musiał przyjść pomóc Harremu i nam.
- Tato, tęskniłam za tobą. - powiedziałam do Syriusza. Starałam się mówić cicho...
- Tato?? - zaśmiała się Bellatrix
- Cóż, jesteś ciotką nie tylko Dracona, Bello. - zauważył Syriusz.
Szczerze nie wiedziałam, ze Syriusz jest spokrewniony z Bellatrix. Czyli tak jakbym ja sama była rodziną Malfoya... coś strasznego.
Walczyliśmy, gdy ja w pewnym momencie potknęłam się i poleciałam na profesora Lupina. Szybko się podniosłam i pomogłam mu wstać.
- Wszystko w porządku? - spytał.
- Tak, tak. - odpowiedziałam i na szczęście udało mi się odeprzeć atak Lucjusza na Remusa.
Lupin uśmiechnął się do mnie.
Gdzieś z tylu słyszałam jak Harry i Syriusz walczą razem. Szczerze mówiąc trochę poczułam się zazdrosna. To znaczy, cieszę się, ze Syriusz był ojcem chrzestnym Harrego, bo Harry zasługiwał na to, ale to był jednak mój ojciec a czułam się zazdrosna, bo byłam prawie pewna, ze mój ojciec kochał bardziej Harrego niż mnie.
Odparłam kolejny atak Lucjusza, gdy kątem oka zauważyłam jak Hayley podnosi się z kolan i biegnie w stronę Syriusza, Harrego i Bellatrix. O nie... schowałam się za Remusem i również do nich dołączyłam. Bellatrix to zauważyła i wycelowała różdżką we mnie, jednak ja się odsunęłam, a ta skierowała różdżkę w mojego tatę.
- Avada Kedavra! - krzyknęła i mój tata przestał walczyć. Reakcja mojego zdziwienia, ze to jest możliwe i to się właśnie stało była nie do opisania.
- Syriusz... Syriusz... nie... NIE! - krzyknął Harry.
Remus automatycznie znalazł się przy nas i przytrzymał Harrego, który zaczął się szarpać i krzyczeć na cały głos. Ja tylko upadłam na kolana. Ciało Syriusza wpadła za zasłonę.
- NIE. NIE. NIE. NIE! NIE! NIE! NIE!!!!!!!! - krzyczał Harry.
Ja na kolanach zaczęłam płakać. Płacze jak dziecko. Płacze jak dziecko, któremu zabrano lizaka? Nie, jak dziecko, któremu właśnie zamordowano jednego z rodziców. W dodatku jednego z rodziców, którego dopiero co się odzyskało. Które dopiero co wyszło z więzienia i w końcu może nadrobić stracone lata. Które obiecało jeszcze tyle ze mną zrobić. Przez które moje życia miało być lepsze. Teraz to wszystko jest nieistotne. To wszystko się wydarzyło i trwało przez kilka miesięcy, a teraz go nie ma i wszystko wróci do mojego życia przed nim.
Bellatrix w tym czasie spróbowała się ulotnić. Harry natychmiast wyrwał się Remusowi i pobiegł za nią. Za nim ruszyłam ja i Hayley.
- Zabiłam Syriusza Blacka! Haha! - krzyczała Bella.
- Crucio! - Harry użył zaklęcia niewybaczalnego na Bellatrix.
Kobieta upadła na ziemię.
- Crucio! - pomogłam mu.
- Ah! - warknęła.
Harry płakał z różdżką skierowaną wprost na Bellę. Ja również obok niego. Wtedy Hayley odsunęła nas i stanęła na środku.
- Drętwota! Incendia! Bombarda! Crucio! Inferno! - rzucała po kolei Hayley.
- Hayley, uspokój się. - powiedziałam.
- Mów, czemu zrobiłaś to mojemu bratu. - powiedziała Hayley.
- Dowiedział się o czymś, o czym Czarny Pan nie chciał by ktoś wiedział. - powiedziała Bellatrix.
- O czym? - spytała Hayley.
Bellatrix zmusiła się by nic nie mówić. Hayley wycelowała w nią różdżką.
- Avada Kedavra!!! - Hayley krzyknęła, ale niestety Bellatrix zdążył zasłonić inny śmierciożerca. Dlaczego do jasnej cholery uznał się za mniej wartościowego niż Bella?
Gdy odwróciliśmy głowy dowiedzieliśmy sie. To Voldemort rzucił innym poddanym by uchronić Bellę.
- Nie przypuszczałem, ze będziesz bardziej odważna by kogoś zabić niż Harry Potter. Podziwiam cię, jak twojego brata. - powiedział Czarny Pan.
- Jeszcze z nią nie skończyłam. Zamorduje ją. - Hayley chciała odwrócić sie do Belli, która już zdążyła zniknąć.
- Nie wątpię, Hernandez. - powiedział Voldemort.
To był pierwszy raz, kiedy widziałam na żywo Voldemorta. Wygadał strasznie. Był dokładnie taki jak go opisywał Harry.
- Jednakże dziewczyny jeśli teraz pójdziecie to was oszczędzę. To sprawa między mną i Harrym Potterem. - powiedział.
- Zostajemy. - powiedziała Hayley.
Voldemort nie czekał długo i rzucił zaklęcie na Hayley i na mnie, które wyrzuciło nas na drugi koniec sali. Następnie zaatakował Harrego, ale w mgnieniu oka znalazł się przy nas Dumbledore i to on z nim walczył.
Gdy Dumbledore odrzucił Voldemorta szybko zabrał naszą trójkę i deportował się z powrotem do domu, do Hogwartu.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...