Postępy

106 5 0
                                    

Usypiałam na lekcji eliksirów. Walczyłam ze sobą by nie usnąć. Proszę, obudź się już końcówka tej głupiej nudnej lekcji.

- Walker, odpowie na pytanie. - powiedział Slughorn.

Oczywiście, ze kurwa ja.

- Um... no...

- No odpowiedz, kto? - spytał.

- Ja. - powiedziałam.

Klasa się zaśmiała. Fake ass bitches.

- Co ty?

- No ja to odpowiedź na pana pytanie. - powiedziałam.

- Idiotka. - Ron siedzący obok szepnął mi do ucha.

- Ty wynalazłaś eliksir Felix Felicis? - spytał załamany Slughorn.

- No... nie wie pan...

Hermiony ręka wystrzeliła w górę.

- Tak, panno Granger?

- Wynalazcą jest Zygmunt Budge. - powiedziała Hermiona.

- Zgadza się. - powiedział Horacy.

- Ale może to ja wynalazłam to coś i wypiłam eliksir wielosokowy by uchronić się od sławy. Ma pan dowody? - spytałam.

Slughorn wyglądał na załamanego.

- Szlaban, panno Walker. - powiedział.

- No nie!!! Znowu?!!! - wtedy przypomniał mi się ostatni szlaban u niego. Ah te wina, może znowu mi da spróbować? - Albo okej, chętnie przyjdę do pana na szlaban. Dziś?

- Dziś wieczorem.... - zgodził się i ogłosił koniec lekcji.

Wieczorem zjawiłam się u Slughorna.

- Będziemy może dziś testować wina? - spytałam podekscytowana.

- Nie, panno Walker. To jest szlaban, a nie nagroda.

- Oj tam no...

- Uwarzysz ze mną eliksir dla Poppy. - powiedział.

Nie chciałam warzyć z nim eliksiru, na szlabanach zawsze warzyłam eliksiry z Mistrzem Eliksirów, czyli Snape'm.

- Aha, jaki?

- Leczniczy. Zabieramy się do pracy. - Horacy przygotował wszystko co potrzebne i zabraliśmy się do roboty.

Szczerze mówiąc, on warzył eliksir a ja mu po kolei czytałam z książki co kiedy dodać i podawałam produkty. Skończyliśmy chyba w niecałą godzinę później.

- Dobrze. Chyba nam wyszło. Zaniesiesz teraz eliksir do Poppy. Gdy ona sobie go przeleje do fiolek to przyniesiesz mi z powrotem kociołek i jesteś wolna. - powiedział.

Wzięłam wielki kocioł ale wcale nie był aż taki ciężki i udałam się do skrzydła szpitalnego.

Pani Pomfrey zajmowała się jedynym pacjentem. Nie widziałam kto to bo zasłonka była zasłonięta.

- Dobry wieczór. Ja przyniosłam jakiś eliksir od profesora Slughorna. Pan profesor prosił by pani sobie przelała go do fiolek i abym ja przyniosła mi z powrotem kociołek. - powiedziałam.

Pani Pomfrey zostawiła pacjenta. Po jęku jednak stwierdzam, ze pacjentka. Poppy wzięła ode mnie kociołek i poszła do siebie karząc mi czekać. Podeszłam trochę bliżej do pacjentki i szczerze się zdziwiłam.

- Hayley? Co ty tutaj robisz?

Hayley słabo się uśmiechnęła. Wyglądała tragicznie. Jakby tornado przez nią przeszło, pożarło ją i wypluło. Najbardziej ucierpiała jej twarz, cała poharatana.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz