Weszłam do klasy lekko spóźniona, standard. Założyłam szybko kaptur i usiadłam w ostatniej ławce. Wycierałam jeszcze nos w chusteczkę. Świeża krew wciąż leciała.
Snape przerwał swoją mowę i podszedł do mnie.
- Nie wolno siedzieć na lekcji w kapturze, panno Walker. - powiedział do mnie.
Westchnęłam ciężko.
- Nie może pan dla mnie zrobić wyjątku? - spytałam wgapiona w ławkę.
- Nie. Zdejmuj. Kaptur. Walker.
Dobra, sam chciałeś. Zdjęłam kaptur powolnie. Snape popatrzył na mnie chwile.
- Spójrz na mnie. - powiedział.
Podniosłam wzrok i spojrzałam na przebieraną zakonnicę.
- Co ci się stało? - spytał wkurzony.
Wzruszyłam ramionami.
- Nic takiego. - odparłam.
Czułam wzrok każdego w klasie na sobie. Kątem oka zauważyłam Malfoya w pierwszej ławce. O dziwo, nie śmiał się ze swoimi gorylami, tylko spuścił wzrok. Może się modlił bym się na niego nie poskarżyła.
- Mów, Walker. - Snape pochylił się nade mną z wkurzoną miną. - Co. Ci. Się. Stało.?
- No. Nic. - warknęłam.
Snape odwrócił się w stronę klasy.
- Otwórzcie książki na stronie 214 i do końca tej lekcji macie napisać wypracowanie na całą rolkę pergaminu na ten temat. To wypracowanie będzie znacznie brane pod uwagę przy końcu semestru. - powiedział do grupy Snape, po czym zwrócił się do mnie. - A ty, chodź ze mną.
Nietoperz chwycił mnie za rękaw szaty i wyprowadził przed klasę. Rzucił mną o ścianę i stanął przede mną.
- Teraz mów co ci się stało. - rozkazał.
- Na Merlina, mówię, ze nic takiego. Mała zemsta jednego z wielu wrogów i tyle. - powiedziałam. - Przecież kurwa przeżyję!
- Jakiego wroga? - spytał.
- No nieważne. Jebać 60. - powiedziałam.
Snape zmarszczył czoło.
- Nie rozumiem co to znaczy, mów po ludzku! - wrzasnął na mnie.
- Niech profesorek wyluzuje trochę. Malfoy mnie pobił przed lekcjami, pasuje? - powiedziałam w końcu.
Snape chyba nie chciał trochę w to uwierzyć. W końcu tak się lubił z ojcem Malfoya.
- Jeśli kłamiesz... - zaczął.
- Nie kłamie, po co miałabym okłamywać mojego ulubionego profesorka? - spytałam.
Snape odsunął się w końcu ode mnie.
- Idź do pani Pomfrey. Pójdziesz sama czy cię odprowadzić?
- No przecież trafię. - żachnęłam się. - 6 lat chodzę do tej szkoły.
- Możesz mnie okłamać i wcale tam nie trafić. Jednak wiedz, ze po zajęciach pójdę do skrzydła
szpitalnego i spytam osobiście panią Pomfrey czy u niej byłaś.- No dobra. - westchnęłam.
Ręką odgarnęłam włosy, które spadły mi na oczy i gdy chciałam opuścić rękę to Snape mi ją przytrzymał.
- Ouch. To boli. - zbuntowałam się.
Snape podwinął mój rękaw i zauważył tego siniaka po tym złamanym nadgarstku.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...