Tęskniłaś....?

121 6 0
                                    

Luty minął strasznie. Marzec zaczął się dobrze bo rozpoczął się meczem quidditcha - Ravenclaw kontra Hufflepuff. Niezależnie od ich wyniku jednak żadne z tych domów nie miało szans w tym roku na puchar, ponieważ i Ravenclaw i Hufflepuff przegrali dwa swoje poprzednie mecze - z nami i Gryfonami. Tak jeszcze chyba nigdy się nie zdarzyło wiec to był dość nudny mecz jednak gracze i tak starali się najlepiej jak mogli. Ostatecznie wygrali Puchoni.

Od ostatniego razu unikałam Snape'a. Na jego lekcje zazwyczaj nie przychodziłam, albo siadałem w ostatniej ławce i spuszczałam wzrok. On sam tez nie chciał się ze mną widzieć bo wysyłał jakiś ślizgonów do mnie z wiadomością, ze odwołuje nasze lekcje. No i dobrze, i tak bym nie przyszła.

We wtorek od rana poszłam pierwszy raz od dawna przed lekcjami na śniadanie do wielkiej sali jak każdy normalny uczeń. Siedziałam obok Hayley przy stole Slytherinu i zjawiła się sowia poczta. Mocno zdziwiłam się, gdy wśród miliona sów i miliona jeden był dla mnie. Od Olivera.

Droga Nicole,
Dziękuje za Twój list. Zależało Ci bym pamiętał o Tobie w walentynki? List był zbędny, i tak bym pamiętał.
Dziękuje za Twoje wsparcie w dniu meczu, udało nam się wygrać jak już zapewne wiesz z Proroka Codziennego. Dziękuje Ci również za Twój list. Dobrze wiedzieć, że skoro stało się między nami to co się stało, wciąż chcesz utrzymywać kontakt.
Co u Ciebie? Mam nadzieje, ze wszystko w porządku w zamku. Czasem tęsknie za tymi murami, jednak bycie rezerwowym w Zjednoczonych to najlepsze co mnie spotkało. Opowiedz mi, czy dużo się zmieniło w Hogwarcie? Jak wyglądają wyniki waszego quidditcha? Jak radzi sobie Harry Potter na moim miejscu?
Czekam na odpowiedz i jeszcze raz dziękuje.
                                                                             Oliver.

Raz w życiu przyszłam na śniadanie i już list. Hayley obok mnie zesztywniała.

- Wszystko w porządku, Hayley? - spytałam.

Moja koleżanka obok mnie trzymała w rękach czerwoną kopertę.

- Dostałam wyjca... - powiedziała.

Drugi raz w życiu przyszło mi oglądać, jak ktoś dostał wyjca. Na drugim roku dostał Ron. Otworzył przy stole Gryffindoru i cała sala słyszała.

- Otwórz... - poradziłam jej.

Hayley niechętnie posłuchała się mnie.

- Hayley Hernandez, dziewczyno, co jest z tobą nie tak?! - krzyczał głos kobiecy, to chyba jej mama. - Musimy poważnie porozmawiać! Spadłaś z drzewa bo śnił ci się Jacob?! Hayley!!! Miałaś go znaleźć a w najgorszym wypadku dowiedzieć się kto mu to zrobił!!!! Nie chcemy z ojcem na kolejny pogrzeb!!!! Dowiedziałaś się kto to zrobił Jacobowi, masz nasze pozwolenie na zemstę, ale do diabła Hayley UWAŻAJ NA SIEBIE!!!!

Hayley westchnęła. Nie wiedziałam, ze jej obsesja na punkcie brata wywodzi się z domu. Oni wszyscy mają obsesje na punkcie Jacoba. Położyłam jej rękę na ramieniu.

- Zemścimy się na Bellatrix. - obiecałam.

- Dzięki...


Siedziałam w salonie. Co to za salon? Chyba wcześniej go nie widziałam, a może....? Czekam na kogoś. Nie wiem na kogo. Żałuje czegoś. Nie wiem czego. Jest mi smutno z jakiegoś powodu. Nie wiem jakiego.

Nagle w drzwiach do salonu pojawił się mężczyzna. Długie włosy, lekko rozpięta koszula, stylowy look. Nie kto inny jak...

- Syriusz....? - zdziwiłam się.

Black zajął miejsce obok mnie, na kanapie.

- Co ty tutaj robisz? - ucieszyłam się na jego widok.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz