Dzisiaj miało się odbyć wesele Billa i Fleura. Remus miał po nas przyjść z samego rana. Ja się ubierałam u siebie w pokoju i słyszałam, ze mama go wpuściła do salonu. Ciekawe czy przyszedł z Tonks. Oczywiście obie z Olive dostałyśmy zaproszenia od Billa.
Po uszykowaniu się wyszłam do salonu, Remus był z Tonks. Pierwsze co zrobiłam to przytuliłam dziewczynę.
- Ale super, ze tez jesteś! - powiedziałam.
- Stęskniłaś się bardziej za Tonks niż za mną? -
powiedział Remus, wiec do niego również się przytuliłam.- Pokaz jak wyglądasz. - moja mama mnie od nich odciągnęła by zobaczyć moją stylizację. - Może pożyczę ci moją biżuterię? Zaczekajcie.
Poszła do sypialni i po chwili przyszła Olive.
- Cześć, Olive, jak się masz? - spytał ją Remus.
- Dobrze... - odpowiedziała.
Liv mówiła, ze nie cieszy jej się tam iść bo zapewne ( na pewno ) nie będzie Dracona. Zgodziła się tylko ze względu, ze ja nie chciałam iść „ sama ". Sama w sensie bez niej.
Tonks podeszła do mojej siostry i przywitała się z nią, w końcu się nie znały wcześniej. Remus wtedy odciągnął mnie na bok i powiedział:
- Powiem ci coś. Pare dni temu, musieliśmy zrobić akcje, gdzie każdy z nas wypił eliksir wielosokowy na Harrego, by śmierciożercy go nie znaleźli. George w tej akcji stracił ucho, a... Moody... Moody nie żyje.
Łezka mi się zakręciła w oku. Znowu ktoś nie żyje. Nad nami ciąży jakieś fatum?!
- Jak to nie żyje? - Remus przytulił mnie do siebie. Tonks i Liv podeszły do nas.
- Co się stało? - spytała Olive.
- Tylko nie płacz, bo twój śliczny makijaż ci się rozpłynie. - powiedziała do mnie Tonks ocierając mi łzy.
- Alastor Moody nie żyje. - powiedział mojej siostrze Lupin.
Olive tylko go kojarzyła, bo kiedyś mieliśmy z nim OPCM ale to był Barty Crouch Junior pod jego postacią.
- Ah, przykro mi. - powiedziała.
Moja mama w końcu wróciła i przyozdobiła nas obydwie swoją biżuterią i dopiero wtedy nas wypuściła z domu.
Wesele się zaczęło. Ron mi się zdążył poskarżyć, ze Harry chciał uciec sam szukać horkruksów Voldemorta bo się obwinia za śmierć Moody'ego. Oczywiście, ze to była jego wina, w końcu wszyscy zawsze chcą ratować Harrego, ale musiałam go znaleźć i powiedzieć, ze to wcale nie tak. Znalazłam go przy stoliku z Luną Lovegood.
- Tu jesteś, Harry. Ron mi mówił, ze chciałeś uciec.
- Moody nie żyje. George stracił ucho. Mógł tak naprawdę zginąć każdy z nich! Nawet moja sowa, Hedwiga, którą mam od dziecka nie przeżyła wtedy! - powiedział Harry.
- Ale to nie znaczy, ze ty jesteś temu winny...
- Nicole, proszę cię. Oni wszyscy zawsze chcą ratować mnie. Tak samo jak.... - Harry się zaciął.
- Jak?
- Jak Syriusz. On był moim ojcem chrzestnym jedyną osobą, jaką miałem. Chciałem go uratować, a wyszło jak zawsze, to on musiał przyjść mi na pomoc i nie przeżył! A ty, powinnaś być teraz na mnie strasznie wściekła, bo przeze mnie zmarł twój ojciec, o którym wcześniej nie miałaś pojęcia. - powiedział Harry.
Dobra, to był moment, gdzie żałowałam, ze w ogóle do niego podeszłam.
- Czemu musisz taki być, no Harry. Zgoda, każdy zawsze chce cię ratować i temu giną. Nie, nie przez ciebie, ale przez swoją głupotę i przez fakt, ze chcą cię ratować. I wiedz, czy chcesz czy nie, dużo osób jeszcze będzie gotowych zginąć za ciebie. - powiedziałam odchodząc, ale wróciłam by dodać jedno zdanie. - A ja osobiście zrobiłabym jak mój ojciec.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanficJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...