Snape i rodzice

208 7 7
                                    

Weszliśmy do środka. Była godzina 20, ciekawe co pomyśleli nasi sąsiedzi widząc mnie wracająca do domu razem z rzekomym księdzem nietoperzom. Jak to musiało śmiesznie wyglądać.

Na korytarzu zdjęłam kurtkę i buty. Snape i tak nie miał nic na sobie, to znaczy oprócz swojej sutanny wiec czekał aż ja skończę. Ciekawe czy się stresował?

Następnie przeszliśmy do kuchni, tam mój tata jadł ogórki kiszone i oglądał mecz.

- Cześć, tato. - pobiegłam mu na powitanie i wieszając mu się na szyi.

- Kochanie, tak się martwiłem. Jak dobrze, ze wszystko z tobą dobrze. - powiedział odstawiając mnie.

- A ja tęskniłam za wami. Gdzie mama?

- Mama pojechała do sklepu, za jakiś czas powinna być.

Wtedy cofnęłam się ponownie do profesora.

- Tato, to jest profesor Snape, mój wychowawca. - przedstawiłam go. - A profesorze, to mój tata.

Profesor Snape przywitał się z moim ojcem, choć już widziałam po minie taty, ze nie zrobił
na nim dobrego wrażenia.

- Kiedy musicie wrócić do Hogwartu? - spytał tata.

- Yy nie wiem? - popatrzyłam na Snape'a.

- Dziś w nocy najpóźniej jutro rano przed lekcjami. Wiesz, ze mamy pierwsze eliksiry. - powiedział Snape.

- No tak. - zgodziłam się.

Mój tata odłożył ogórki i zapytał:

- Jesteście głodni?

- Niee, jedliśmy. - powiedziałam.

- Co takiego jedliście? Jakieś magiczne jedzenie?

- Nie, pańska córka nafaszerowała mnie mugolskim jedzeniem w przedziwnym barze. - wtrącił profesor Snape ponuro.

- No już niech profesorek nie będzie taki rozgniewany, przecież panu smakowało. -
machnęłam ręka. - Jedliśmy w Maku, tato.

- Ah, poszłaś z profesorem z magicznej szkoły do McDonalda? Jesteś niemożliwa, Nicole. - podsumował tata.

Postanowiłam, ze obejrze razem z tatą mecz póki mama nie wróci. Snape oczywiście tez z nami oglądał i tak nie miał co robić.


Ja siedziałam między nimi i gdy mecz się nie rozkręcał zrobiło mi się nie wygodnie. Oparłam się barkami o mojego tatę, a nogę położyłam na kolano Snape'a. A ten zamordował mnie wzrokiem.

- Nie przesadzasz, Walker? - spytał mnie szeptem. Był zły. Co to za dzień bez wkurzania profesorka?

- Nie sądzę. - odszepnęłam.

Snape zrzucił moją nogę ze swojego kolana dość ostrożnie. Rozbawiło mnie to.

- Z czego się śmiejesz, Walker? - spytał rozzłoszczony.

- Z ciebie.

- Nie jestem twoim kolegą.

- A koleżanką?

- Tez nie.

- Szkoda.

Wtedy mój tata nasz uciszył bo „ nie słyszał komentarzy meczu który przecież widzi na oczy ".


Mama wróciła do domu dopiero na koniec meczu.

- Wróciłam, kochanie! Czy Nicole już jest?

- Jestem! - krzyknęłam i pobiegłam do niej.

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz