Wilkołak i Czarny Pies

244 8 6
                                    

- Czy to coś zmienia, panno Walker? - spytał ponownie profesor.

- Nie. - odpowiedziałam. - Wciąż jest pan moim ulubionym nauczycielem.

- Niestety nie jest to zależne ode mnie. Gdy byłem małym dzieckiem wilkołak mnie ugryzł i sam staje się jednym z nim co miesiąc. Jest to dla mnie coś okropnego. - przyznał.

- Czy ktoś wie? Oprócz profesora Snape'a?

- Profesor Dumbledore wiedział od zawsze. Dla mnie zasadził bijącą wierzbę. Tam się ukrywam podczas pełni, jednak nigdy niech ci nie przyjdzie do głowy tam przyjść. - zagroził.

- Oczywiście...

- Harry i Hermiona również wiedzą.

- Co?? Naprawdę?! Czemu mi nie powiedzieli?

- Bo ich o to prosiłem.

- Syriusz wiedział?

- Tak, tak... on.... on, tata Harrego i ten zdrajca... Peter, byli przy mnie każdej pełni podczas naszego pobytu w Hogwarcie. - wyjawił mi profesor.

- Ojej... jakie to cudowne z ich strony. - powiedziałam wzruszona.

- To prawda. Jednak wracając do tematu twojej siostry, czy wiesz co jest jej boginem?

- Nie. A co takiego?

- Czarny pies. Dokładnie taki, w jakiego zmienia się Syriusz. - powiedział.

- Jak to? Ona go nie zna. Jestem pewna.

- Wiec nie rozumiem. - Remus powiedział spuszczając wzrok.

- Ja tez. Porozmawiam z nią przy okazji. Może chodziło o innego psa...

- Tak czy owak, Nicole. - kontynuował profesor. - W przyszłym tygodniu ja i Harry, za zgodą Dumbledore'a wybieramy się w odwiedziny do Syriusza. Nie zechciałabyś może deportować się z nami?

- Ja? - zdziwiłam się. - Dlaczego ja? Harry oczywiście jest chrześniakiem Syriusza, no i pan to jego przyjaciel, ale ja?

- Nie będzie nas aż trzy dni, myśle, ze Harremu dobrze zrobi, jeśli nie deportuje się sam tylko ze mną. A weźmie jakiegoś przyjaciela. A poza tym Syriusz chciał z tobą porozmawiać.

- Ze mną? No cóż, no dobrze. Mogę deportować się z wami. - byłam ciekawa czego Syriusz może chcieć ode mnie. Od mojego trzeciego roku nie widzieliśmy się.


Listopad się zaczął, i pierwszym meczem w tym miesiącu w Quidditcha był mecz puchonów z krukonami.

Ja nie poszłam na trybuny, ponieważ nie grał nikt kogo chciałabym wspierać, wiec przesiedziałam ten czas w dormitorium. Jednak potem, po meczu, Flint był na mnie bardzo zły, ze nie przyszłam się przyglądać strategii innych drużyn.

Cały tydzień cała szkoła mówiła o zwycięstwie krukonów w ostatnim meczu. Pewnie dlatego, ze następny mecz miał być na koniec miesiąca i potem dopiero po świętach.

My w piątek, razem z Harrym byliśmy gotowi już w wierzy astronomicznej czekając na Lupina.

- Ciekawe czego od ciebie chce Syriusz. - powiedział Harry.

- Nie mam pojęcia. Ostatni raz kiedy go widziałam to wtedy, gdy odleciał na Hardodziobie na trzecim roku. Dziwie się, ze on jeszcze pamięta o moim istnieniu. - zaśmiałam się.

- Pamięta. Ostatnio pisałem z nim poprzez listy i pytał o ciebie. - powiedział Harry.

- O mnie?

- No tak. Chciał wiedzieć co u ciebie, i pytał czy wracasz do domu na święta. Z tego co wiem, wracasz, prawda?

Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz