Rozdział 1

5.9K 321 38
                                    

2 grudnia 2015

Za zmarzniętymi szybami, szpitalnych okien, kruszą się gęste płatki śniegu. Są piękne...
Nie to co wnętrze tego korytaża, pełne starszych ludzi i nie przyjemnego zapachu.

Jestem tu, aby zapisać się do szpitala. Choruje na anoreksję, może i tego po mnie nie widać, lecz taka prawda.

Nagle, na przeciwko mnie, siada chłopak z kobietą. Uśmiecha się do mnie, a ja odpowiadam mu lekkim uniesieniem ciężkich kącików ust. Teraz nawet to sprawia mi trud.

Chłopak, ma karmelowe włosy, jego oczy połyskują na szmaragdowo szary kolor. Jest bardzo chudy, jak ja. Ale... w sumie, dopiero miesiąc, mam tą chorobę, więc ciało nie daje po sobie dużo znać.

Czy tajemniczy chłopak ma anoreksję ?? Jak ja ??

- Zaraz wracam kochanie... - mówi kobieta do chłopaka i składa na jego czuprynie pocałunek. Znika.

Mama robi to samo mi i także w mgnieniu oka znika. Zostajemy sami. My i starsi ludzie, od których z lekka zajeżdża domem spokojnej starości.

- Ten zapach, panuje tu od lat. - śmieje się chłopak i siada obok mnie.

Nie znam go. Nie wiem na co choruje. Lekko odsuwam się od niego.

- Jestem Max. - podaje mi dłoń. Którą ściskam przyjaźnie.

- Ja jestem Nina. - odwracam się w jego stronę.

- Nie bój się mnie. - śmieje się. - Nie choruje na Ebole.

Jest mi głupio że tak zrobiłam. Pewnie przez jego chorobę nikt się z nim nie zadaje.

W pewnym momencie, noga starszej pani zbyt wysuwa się do przodu i upada. Co nas rozbawia, mimo to biegniemy jej na pomoc.

Nie mam tylu sił, więc dowodzi tu Max. Pani dziękuję nam za pomoc i okazuje nam wdzięczność. Zapewne nikt nie pomógł by jej wstac,gdyby nie my.

Wracamy na miejsce. Chłopak nie okzauje się groźny. Jest chory, i to widać. Mierzę go wzrokiem i zauważam że jest ubrany w luźne i za duże ubrania.

- Długo tu jesteś ?? - pytam.

- Tydzień. - wzdycha. - Ale idzie oszaleć. Na sali, jestem sam. I nie mam nawet z kim porozmawiać.

- Och... - wzdycham. - Pewnie za niedługo ciebie odwiedze.

- Anoreksja ?? - szpecze. - Mam rację ??

Widocznie nie chciał aby cały korytarz, dowiedział się o mojej chorobie. Tym bardziej, że to ja ją wywołałam i można mnie by nazwać psychopatką, która nie potrafi zaakceptować swojego ciała.

Zaczęło się w głowie, potem. Przeszło na wszystko. To moja wina. Mogłam po prostu, uwierzyć w siebie.

Odpowiadam mu lekkim skinieniem głowy.

Czuje jego kościstą dłoń na ramieniu. Spoglądam na niego z łzą w oku.

- Ty możesz z tego wyjść. - mówi nadal nie puszczając. - Ja... nie mam już wyboru.

Jego oczy sąwypełnione łzami, lecz nie puszcza ich wolno. Nie to co ja... płaczę niezauważalnie. Tonę we własnych łzach. Jestem bardzo wrażliwa na swoją chorobę.

- Ty też zabijasz siebie ?? - szepcze.

- Ja już siebie zabiłem... - wzdycha.

Zauważam na jego policzku płynącą wyrazistą łzę, która snuje się przez jego całą bladą i zmarzniętą twarz.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz