15 grudnia 2015
Budzę się w objęciach Eliota. Lecz wszyscy nadal śpią. Więc postanawiam wrócić na swoje miejsce. Lecz kiedy zsuwam rękę Eliota z talii on podnosi jedną powiekę.
- Zaraz się obudzą. - tłumaczę.
- Wiem. - uśmiecha się. - Zmykaj.
Wdrapuje się na swoje łóżko i wsuwam się pod koudrę. Teraz czuję się byle jak. Nie tak jak w nocy przy Eliocie.
Kładę się na prawym boku i zauważam Katy która patrzy na mnie zza koudry i puszcza oczko.
Reaguje na to jedynie uśmiechem.Po chwili wszyscy wstają, lub najzwyczajniej budzi ich karetka wyjąca tuż pod nami.
Po południu, ja wraz z Katy, postanowiłyśmy się przejść.
Spacerujemy wzdłuż długiego korytarzu. Tam i z powrotem...- Chciałabym się zakochać. - mówi pogodnie Katy. - W tej książce, którą czytam, jest taki piękny wątek o miłości !! Szkoda że prawdziwa miłość nie istnieje.
- Nie istnieje ?? - dziwię się. - To bzdura !!
- Ty coś chyba o tym wiesz, moja droga. - śmieje się Katy nasladując starą marudę. - Teraz wieczorami nie ma cię w łóżku, a za moich czasów...
Wybuchamy śmiechem. Katy ma talent, jak i Max, do rozśmieszania i pocieszania ludzi. Potrafią wszystko obrócić w żart.
- Ale serio... do kogo teraz będę się przytulać po koszmarach jak ciebie nie będzie ?? - pyta Katy.
- Do Jacka. - uśmiecham się. - Wy, bardzo do siebie pasujecie.
- Tak jak ty i Eliot. - wzdycha. - A Jack, może i ma tą swoją urodę i gadkę... ale... ale...
- Ale... - powtarzam. - Nie ma żadnego ALE. Jesteś piękna, śmieszna, masz charakterek... nie czekaj.
- I mam jeszcze coś. - podnosi palec wskazujący. - Białaczkę. I wypadną mi włosy, już nie będę taka piękna.
- Będziesz. - uśmiecham się.
Do naszego oddziału wchodzi kobieta o blond, krótkich włosach. Więc, wchodzimy za nią. Siadamy na swoich łóżkach.
Kobieta to matka Jacka. Zachwala go niezmiernie i całuje po czole.
- Tak, to dzielny chłopak. - mówi Katy uśmiechając się do kobiety a następnie do Jacka.
- Wiem. - mówi kobieta. - To najwspanialszy syn na świecie mimo choroby.
Max opuszcza głowę, zapewne znowu głowę zaprząta mu jego matka. Eliot robi to samo co on.
- Ma Pani rację. - mówi pogodnie Katy. - Syn marzenie.
Eliot wybiega z oddziału, nie odzywajac się nawet słowem.
Idę za nim, wołajac jego imię na korytarzu...- Eliot... co się dzieje ??
- Syn marzenie. - wzdycha z wściekłością. - Czekam na te słowa siedemnaście lat...
- Chodzi o twoją mamę ?? - pytam.
- O wszystkich. - wzdycha. - Moich rodziców tu nie ma. Nikogo tu nie ma.
- Eliot... my jesteśmy. - wzdycham. - Nie wiem jakim jesteś synem, ale jesteś najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam w moim życiu...
Przytulam go z całych sił z odwzajemnieniem. Chciałabym aby czas się zatrzymał w tym momencie a on tulił mnie do końca świata...
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3