Rozdział 72

1.1K 113 7
                                    

Patrzę na niego i próbuję nie uronić ani jednej łzy. Lecz, nie udaje mi się. Płaczę...

- Nie... - łapie się za głowę. - To nie tak miało się skończyć!!

- Tam na górze został ułożony plan, na który nie mamy wpływu. - jego głos jest taki, słaby. - Musiałbym być nadczłowiekiem żeby to pokonać... Nina, nie dam rady.

- Miałeś być zdrowy, ja miałam być zdrowa... - warjuje i wstaje z łóżka.

- Masz szansę. - wstaje za mną i łapie mnie za ręce.

- Max, kiedy ty zrozumiesz że ja chcę umrzeć z tobą!!? - krzyczę i wyrywam mu się. - Umrzeć za osiemdziesiąt lat w naszym domu by były przy nas nasze zdrowe, dorosłe dzieci!!

- W takim razie, to nie ja jestem tym jedynym w twoim życiu...

- Cholera jasna! - płaczę. - Kocham cię. I... nie przeżyje sekundy z myślą że nie żyjesz...

Zamyka mnie w uścisku a za jego ramienia patrzę na Katy, która jest wzruszona. Łzy spływają jej po rumianych polikach. Wstaje i przytula nas jednocześnie.

- Będzie tak, jak mówiła Nina. - szlocha Katy.

Eliot i Jack dochodzą do nas i stajemy w kole. Każdy zerka na każdego.

- Zaczęliśmy to razem. - mówi Katy. - I razem też skończymy.

- Max, patrz ile razy przechytrzyliśmy śmierć. - dodaje Jack. - Patrz ile razy Bóg wytrzeszczył oczy i powiedział sam do siebie Cholera, jakim cudem?!

- To my, ci którzy igrają z śmiercią. - mówi Eliot. - Patrzcie ile nieszczęść przeżyliśmy.

Patrzę na Katy i na jej gęste łzy, na chwilę opuszcza głowę, jednak chwilę później unosi ją dumnie.

- Oj, życie nas nienawidzi. - mówi Max.

- Ale my je pokochaliśmy. - dodaję.

- Weźmy się w garść. - prycha Katy. - Pokażmy im wreszcie.

- Komu? - pyta Eliot.

- Matce Zoe, rodzicom, tym na górze, rodzinie, ukochanym, a zwłaszcza samemu sobie. - uśmiecha się Katy.

Wzruszam się i splatam palce z Maxem. Patrzę na niego i uśmiechamy się do siebie.

Łapie dłoń Eliota obok, Max łapie Katy która splata palce z Jackiem a on łaczy się z Eliotem.

- Kocham was. - uśmiecham się i wybucham płaczem.

- My ciebie też. - śmieje się Jack a wszyscy potakują.

- Nie płacz... - smieje się Eliot.

Max obejmuje mnie, za nim Eliot, potem Jack i na dobitke Katy skacze na wszystkich...

Są wspaniali.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz