Rozdział 19

1.4K 144 6
                                    

24 grudnia 2015

Podchodzę do pustego łóżka Maxa. I zdaję sobię sprawę jak bardzo boli mnie... że go teraz tutaj nie ma. Napewno bym mu oznajmiła o jemiole i Eliocie, a on pocieszyłby mnie, pozwolił się wypłakać i rozśmieszyłby mnie do łez. Jednak... zapewne teraz walczy o swoje życie. W szufladzie jego kastliku, znajduje zapelniony rysunkami szkicownik. Malowidła robią na mnie wrażenie. Jest namalowany kraiobraz zza okna, moje puste łóżko... a na następnym widnieje obraz ze mną śpiącą w łóżku. Popiersie Eliota, Jack i Katy jak rozmawiają, ja i Katy, a nawet idealnie zobrazował nasze motylki na oknie. Max ma talent i pasje... której się wstydził. Każdy z nas ma ukrytą pasję w sobie. Na przykład, pasją klasowego twardziela, może być taniec. Nieśmiała dziewczyna, może posiadać głos jak niejeden celebryta... lecz żadne z nich, nie mówi o tym nikomu. Boją się odrzucenia.

Max, widocznie ma tak samo. Ja, twierdzę iż nie powinien się tego wstydzić. To niesamowity dar, którego nawet mu zazdroszczę. Czy ja mam taką pasję ?? Wiem, że kocham wszystko planować... i aby wsztstko szło po mojej myśli, ale chyba nie można nazwać tego pasją, lecz zwykłyn nawykiem.

- Tęsknisz za nim ?? - pyta Katy dosiadając się.

- Bardzo. - wzdycham z żalem. - Niech Bóg posłucha moich próśb. Ja chcę tylko aby przeżył.

- Chodźmy do szpitapnej kaplicy i pomódlmy się za niego.

- Zgoda.

Kościół. Nigdy dla mnie nie był rzeczą warzną. Mama, nie była szczególnie wierząca i musiałam się do tego dostosować. Jednak, nie chcę zawieść Katy i idę razem z nią.

Siadamy w ostatniej ławce. Jesteśmy same w całej kaplicy...

- Jeśli on nie przeżyje... - wzdycha Katy.

- Przeżyje. - przerywam jej. A przez chwilę panuje cisza. Jednak ja ją przerywam. - Ma 50 % na przeżycie.

- A ty ?? Niedawno byłaś na badaniach, ale nic mi nie powiedziałaś.

- Jeden procent więcej. Przez cukierka od Maxa. - uśmiecham się pod nosem.

- Gratuluje. - uśmiecha się.

- Widzę że podobasz się Jackowi. I to bardzo...

- Ta jasne. - prycha. - To byłby cud.

- A więc... mamy ósmy cud świata... moja droga. - śmieje się.

W kaplicy siedzimy jeszcze jakiś czas po czym idziemy rzucić okiem na piękne świąeczne dekoracje... to nie to samo co dzisiejszy poranek... teraz brakuje jednego...Maxa.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz