Dopiero rano, Katy zauważa mój naszyjnik. Jest nim zachwycona i pokazuje mi bransoletkę na prawym nadgarstku. To złota babeczka z odrobiną pudrowego różu, działającego za polewę.
- Dostałam ją po mamie. - wzdycha z uśmiechem. - Po tej prawdziwej.
- Piękna. - uśmiecham się.
Tęsknie za moją mamą. Może i ostatni czasy swojego życia nie brała aktywnego udziału w moim życiu, ale kiedy nie było taty, była ona.
- Pewnie nie wiesz... - siada obok mnie na moim łóżku i wsuwamy się pod kołdrę. - Ale moja mama opuściła świat żywych... straciłam kolejną mamę.
Łzy stają jej w oczach a ja obejmuje ją ręką i pocieszam. Chłopaki jeszcze śpią, zawinięci jak motylki w kokonach.
- Życie nas nienawidzi. - szepcze do mnie by nie obudzić motylków. - Ale, Bóg, wziął je w swoje ramiona. Tam są bezpieczne.
- Jesteś taka mądra. - wzdycham i z moich oczu wyciekają łzy.
Potem idę do toalety z powodu naturalnych przyczyn. Zerkam w lustro i przypominam sobie ten moment w waritkowie gdzie zobaczyłam prawdziwą siebie.
Dlaczego odeszła??
W sumie, zrobiłam to będąc chora, czyli, wystarczy tylko uwierzyć w swoje piękno z czym u mnie jest mały problem.
Wychodzę i widzę że nikt już nie śpi. Z uśmiechem wchodzę na salę i witam się z Maxem i całuje go w policzek. Siadam w swoim łóżku.
- O, nie, chyba nadchodzi śnieżyca stulecia. - prycha Eliot.
Nie wiem co mu nie pasuje w śniegu... jest przecież taki suuper.
Katy zostaje wezwana przez naszą nową lekarkę Paty Chang. Pewnie chodzi o pogrzeb i uwolnienie się na dwa dni ze szpitala.
Nie wierzę w to co widzę... Max rozmawia przez telefon. Po rozmowie siadam na skraju jego łóżka.
- TO Molly. - mówi z dyskretnym uśiechem na twarzy.
- Jak u niej?? - pytam z troską.
- Anoreksja i ciąża. - prycha. - Ale jest w innym szpitalu, zna ojca a mama zaakceptowała jej sytuację.
- To dobrze. - uśmiecham się.
Widzę jego wyraz twarzy i nie podoba mi się to. Potem dopiero wzywają mnie i jego na badania.
Wyniki pojawiają się błyskawicznie.
Kiedy zerkam na swoją kartę, widze coś co wywołuje u mnie paraliż. 29 %.
- I jak?? - pyta Max.
- Wybacz. - ocieram łzy. - Ale narazie chcę pobyć sama.
- Nie. - prycha i łapie mnie za nadgarstek. - Nie skoczysz drugi raz... nie dopuszczę do tego.
- Ile masz procent?? - pytam unosząc brwi.
Pokazuje mi kartę i nie widzę poprawy, jak i u mnie. Uśmiecham się.
- A jeśli faktycznie umrzemy? - zerkam na niego.
- To razem.
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3