Dołączyła do nas cała reszta, czyli moi przyjaciele wraz z doktorami. Ustawiamy się w kole.
- Jeszcze ma szanse. - odzywa się Katy. - Niech Pani tego nie robi.
- Katy ma rację. - wyrywa się Jack. - Eliot Martin, to jeszcze młody i silny chłopak. Zostały trzy, góra cztery dni nadziei. Nie skreślajmy go.
- Dobrze. - mówi rozproszona Santana. - Zaczekajmy.
Następne badania. Idziemy powoli i gęsiego za jasnowłosą pielęgniarką. Oczy mamy czerwone od łez i wytarte od chusteczek. Ludzie wzdrygają się na nasz widok. Idziemy jak skazańcy.
Wchodzę jako pierwsza do gabinetu. Witam się i staje na wagę. Pobierają krew a potem siadam na krzesełku.
Po wszystkich badaniach, dostajemy jedną kartkę. Nie jak zawsze kilka na osobę, ale jedna na wszystkich.
Katherine Gelb ------> 73%
Jack McCandy ------> 76%
Nina Morgan ------> 71%
Max Carter ------> 77%
Eliot Martin ------> 50%Eliot? Co on tu robi? Pewnie szacowali. Pewnie? Na pewno!
Max, prześcigł wszystkich. Co to oznacza?
- Przez tą całą aferę z Eliotem, zapomniałem wam powiedzieć że dostałem się na operację, która ma na celu, wyleczenie mnie. - mówi Max a my wszyscy wytrzeszczamy oczy. - Potem chemia... przeżyje.
- Wiesz od kiedy to wiedziałam?- pytam unosząc brwi, a on spogląda na mnie pytająco. - Na korytarzu, w grudniu.
Kilka godzin później.
Godzina po zmroku.Nudny szpital. Co chwile ktoś się rodzi a ktoś umiera.
Myślę o tym co stało się na dachu, czy to tylko działo się w mojej głowie?
Myślę, o respiratorze który zmusza serce Eliota do bicia. Santana miała rację. Nikt z nas nie dałby rady patrzeć jak wciąga mu język, nikt z nas, nie mógłby patrzeć jak cierpi.
Katy wychodzi do mnie i siada powoli na krzesełku i bierze głęboki oddech po czym głośno przełyka ślinę.
- Nie jestem pewna co do miłości mojej i Jacka. - opuszca ramiona i patrzy na mnie. - Chyba czuję coś do Eliota.
- Co? - wytrzeszczam oczy. - Coś mnię ominęło? A jeśli tak, to wyjaśnij i to natychmiast.
- Kiedy Jack, wyszedł na spotkanie ze swoimi rodzicami a wy byliście na pogrzebie. To rozmawiałam z nim. Pocałował mnie. Powiedział że będzie dobrze.
- Jack, wie?
- Nie.
Nie jestem wściekła.
- Jak on umrze, albo ona go odłączy od respiratora, nie wiem co zrobię. - wzdycha. - Nie wiem. Nic już nie wiem.
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3