Nawet nie zdążyłm spostrzec kiedy zasnęłam. Kiedy wszyscy zasnęli. Odpaliłam swojego laptopa i myszkowałam na profilu Zoe. Jednak, po chwili zamknęłm go i wyłaczyłam.
Podeszłam do okna i spojrzałam na oświetlone miasto nocą. To jeden z najpiękniejszych widoków jakie dotychczas widziałam. Do dodatku, śnieg... skierowałam wzrok na nasze motylki. Posłałam ku nim uśmiech i założyłam papcie oraz narzuciłam na siebie szlafrok.
Udałam się do izby przyjęć, czyli tam, gdzie poznałam Maxa. Z daleka ujrzałam nas jako duchy, lecz to było tylko złudzenie... jedna z pracownic kazała mi wracać na oddział więc tak też zrobiłam.
Wracając, przypomniały mi się czasy zza życia mamy, gdy zmierzałam w stronę Maxa, krok po kroku. Prawa...lewa... przez chwilę szłam z zamkniętymi oczyma a gdy przekroczyłam próg oddziału numer osiem, napotkałam się na kolejne złudzenie. Jak przyklejamy motylki na szybę. Po chwili wszystko znika a ja kładę się do łóżka, przykrywając się po uszy.
Z oczu zaczeły mi wyciekać łzy. To wszystko przez to że mam tak rozbudowaną wyobraźnię.
Katy zasnęła z chustką zaciśniętą w ręce. Najbardziej w sobie, kochała włosy, teraz one od niej uciekają. Boję się że zapadnie się w depresję.
Jack, chyba najlepiej radzi sobie z tym wszystkim. Lecz, bardzo się o niego martwie, wieczny stres nie jest przyjemny.
Eliot, ma największe szanse na przeżycie, lecz nie jest tego świadomy.
Jednak, Max... to najsilniejsza osoba z naszego towarzystwa. Ciągle walczy a jego szanse na życie rosną i rosną, nagrzewa nas do walki, pomaga się wypłakać, potrafi uświadomić...
To najwspanialsi ludzie, którzy pojawili się w moim życiu. Stali się rodziną... nie chcę ich tracić.
Nagle wszyscy budzą się równo z dźwiękiem karetki dobiegajacym tuż za naszego okna.
Wymieniamy spojrzenia, lecz nikt nie może zasnąć. Jesteśmy zbyt pobudzeni. Max zamyka drzwi i każe nam wstać.
- Przyjaciele. - mówi swoim głosikiem. - Czas na lekcję tańca.
Dobieramy się w pary, jednak Eliot zostaje sam. Czyli majstruje przy muzyce.
Max łapie mnie w pasie a ja kładę dłoń na jego ramieniu i zaplatamy nawzajem swoje palce. Obroty, piruety i tak dalej... przez pół godziny.
- Ja sobie usiądę. - mówi zmachana Katy. - Wiecie, tabletki leczą, ale szybko się męczę.
Max zaprasza głową do tańca Eliota który unosi brwi i wymieniają spojrzenia z Jackiem.
Natychmiast zaczynają razem tańczyć wolnego. Kiedy Eliot chwyta Jack w pasie, Katy nie wytrzymuje i wybucha śmiechem. Jednak po chwili wraca do gry a kiedy muzyka ustaje zauważam w oknach wewnętrznych pełno wzruszonych pielęgniarek i doktorów. Wszyscy wpatrujemy się na nich a oni ocierają łzy, które co chwila wracają na ich policzki...Patrzyli na przyszł trupy, na nieszczęśliwych nastolatków, którzy żyją, lecz przeznaczona im jest śmierć...
Komentarz?? <3
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3