Rozdział 28

1.4K 140 4
                                    

Obudziłam się w ramionach Maxa. I podziwiałam jego twarz. Dotknęłam jego ran... miałam dziwną potrzebę, aby już nigdy się nie zranił.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się i podniósł powieki.

- Mam do ciebie prośbę. - mówię cicho.

- Jaką??

- Nie tnij się. - przysuwam się do niego. - Cięcie, nie pomoże ci w wygraniu z rakiem.

- No... - mówi rozkojarzony. - Ja nie tnę się już jakiś czas... ale ty też się nie krzywdź.

- Okey. - prycham. - Dzisiaj wracamy do szpitala.

Chciałabym aby ta chwila trwała w nieskońzoność. Jest mu ciepło jak nigdy...

Zapomniałam o liście. Wzięłam go do rąk i serce biło mi coraz szybciej. Delikatnie go otworzyłam.

Kochana Nino...

Piszę ten list, bo dowiedziałam się że moje dni są policzone. Pewnie czytasz to kiedy ja już nie żyje.
Mam do Ciebie trzy prośby.
1. Zaufaj Williamowi. Powierzyłam mu opiekę nad tobą a on zadba o ciebie.
2. Nie płacz po moim odejsciu, odwiedzaj mnie z uśmiechem i korzystaj z życia.
3. Walcz o życie.

Kocham cię, nawet po śmieci.
Śmierć nas zbliżyła, kiedyś byłyśmy daleko od siebie, lecz teraz zamieszkałam w twoim sercu...kocham cię.

Mama:)

Otarłam łzy i spojrzałam na Maxa. Przytulił mnie jeszcze mocniej.

- Dała ci to?? - pytam drżąc.

- Tak. - mówi cicho.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową tak mocno, że poczułam bicie jego serca. To mnie uspokoiło.

- Słyszysz ?? Jestem głodny. Czy mogę skożystać z lodówki??

- Chodźmy zjeśc razem. - oznajmiam i siadam.

- Cóż za przemiana!! - unosi brwi Max.

- Ugotuje Coś. - uśmiecham się i przechodzę nadnim przez łóżko ostatecznie skacząc na podłogę. - A ty... się wyśpij w międzyczasie.

- Dasz radę??

- Yhym... - uśmiecham się i wychodzę.

Robię kanapki z pomidorem i serem a kiedy mam już wyjść zauważam małą dziewczynkę wykrzykującą moje imię.

To pewnie moja przyrodnia siostra - Mia.

Kucam i wyczekuje na wypowiedŹ dziewczynki jednak ona jedynie się uśmiecha.

- Kim jesteś?? - pyta.

- Jestem, twoją starszą siostrą. - uśmiecham się do czteroletniej dziewczynki.

Ona uśmiecha się pogodnie, jakby jej życie nabrało sensu i odchodzi.

Idę w stronę mojego pokoju i kładę się obok Maxa. Nagle, mój telefon zaczyn woibrować. On chwyta go i odbiera.

- Tu, smartfon Niny Morgan... - mówi Max.

Okazało się że to nie kto inny jak histeryzująca Katy. Max po wyjaśnieniu wszystkiego, uśmiecha się do mnie.

- Nie przeszkadzaj sobie w jedzeniu. - mówi pogodnie.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz