Rozdział 9

1.9K 181 7
                                    

6 grudnia 2015

Postanowiłam udać się na przechadzkę po korytarzu. Narzucam na siebie szlafrok i zchodzę z łòżka.

- Gdzie idziesz ?? - pyta Katy.

- Muszę się przejść. - mówię.

- Iść z tobą ?? - pyta.

- Nie...Muszę pobyć sama.

Wychodzę i ostatnie co obie to posyłam Eliotowi uśmiech który widzi przez szklane okienko obok drzwi.

Na oddziale numer dwanaście, leży naprawdę wiele małych dziewczynek. Opieram się o otwarte drzwi i podsłuchuje ich rozmowe.

- Jestem za gruba. - wzdycha złotowłosa. Przewiduje że ma około dziesięciu lat. To przerażajace, jej słowa, wprawiaja mnie w paraliż.

Rozmowa schodzi na niebezpieczne tory. Jedna mówi "Jak nie będziesz nic jeść, to schudniesz. ". Postanawiam wkroczyć do akcji.

- Cześć. - uśmiecham się. - O czym rozmawiacie ?? Mogę się dołączyć ??

- Tak !! - krzyczy jedna z uradowaniem a reszta przytakuje.

Siadam na skraju ostatniego wolnego łóżka a dziewczynki przygladają mi się bacznie.

- Chcemy być chude. - mówi jedna.

- Co ?? - mówię pogodnie. - Ale wy jesteście szczupłe i piękne.

- Nie. - mówi rudowłosa. - To ty jesteś piękna i szczupła.

- Opowiem wam hisorię. - uśmiecham się. - Moją historię. A chcecie ją usłyszeć ??

- Taaak !! - odpiwiadają chórem.

- Mam na imię Nina i mam piętnaście lat. Kiedyś, nie byłam szczupła i oddałabym wszystko za chude nogi i płaski brzuch. I przestałam jeść... piłam jedynie wodę. - dziewczynki są skupione na mojej opowieści. - Teraz, jestem śmiertelnie chora. A kiedy patrzę w lustro widzę grubaskę a nie siebie.

- Ale nie jesteś taka chuda. - mówi jedna.

- Bo mam szlafrok.

- Ściągnij go...

Robię zgodnie z propozycją. A dziewczynki ogarnia strach gdy dostrzegają moje chude nogi. Podnoszę bluzkę do bezpiecznej wysokości i wciągam brzuch.

- Znikasz. - mówi jedna dotykając moich żeber. - I umrzesz ?? I znikniesz ??

- Znikne.

Dziewczynki wpadają mi w ramiona. Chyba zrozumiały mój przekaz... mam nadzieję że im pomogłam i ocaliłam życie.

W drzwiach zauważam Eliota i uśmiecham się do niego. Lecz on podchodzi do mnie i także mnie przytula.

- Dałaś im wspaniały prezent. - mówi Eliot.

Eliot kuca by spojrzeć im w oczy a wszystkie posyłają mu słodkie jak cukierki uśmieszki.

- Są z was piękne księżniczki. - mówi Eliot.

Spędzamy w ich oddziale cały dzień, aż do zmroku. Rysujemy razem z nimi, bawimi się, żartujemy i rozmawiamy, a jednymi słowy pomagamy.

Wieczorem, ja i Eliot, wybieramy się ku wielkiego okna na końcu korytarzu. Siadamy na podłodze i podziwiamy kraiobraz.

Wielkie miasto, wielkie biura, wielkie możliwości. Budynki są oświetlone a autostrada u stóp szpitala i lampy samochodów śmigające po zaśnieżonych drogach, suną jak sanie mikołaja.
Puchate płatki śniegu zatrzymują się na szybie... lecą w dół i wznoszą się za pomocą wiatru.

Są jak ludzie, mają wzloty i upadki. I każdy płatek śniegu jest inny, jak i ludzie...

Po chwili dołancza do nas Jack i Katy. A nstępnie Max. Wszyscy podziwiamy otaczający nas świat.

- Muszę wam coś powiedzieć. - wzdycha Katy. - Mam białaczkę.

- Ale jak to ?!? - pytam.

- Badania. - łzy stają jej w oczach. I opiera się o moje ramie a ja obejmuje ją ręką.

- A więc teraz każdy z nas spojrzał śmierci w oczy. - mówi Max. - Pokażmy jej że jesteśmy silniejsi... wygrajmy tą wojnę.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz