Rozdział 40

1.2K 122 4
                                    

Spałam tego ranka. Lecz nie całe trzy godziny. Po śmierci która nastąpiła podczas snu, jest ciężko zatopić się w poduszce i zasnąć...

- Nina Morgan. - budzi mnie sympatyczna pielęgniarka. - Czas na badania...

- Oczywiście. - mówię zaspanym głosem i wychodzę z oddziału razem z nią.

Po chwili dołącza do nas Jack, który także ma zaległe badania, a Katy, musi najpierw wrócić do formy.

- Ostatni dzień roku. - posyła mi oczko Jack. - Jak się spało??

- Nienajgorzej. - mruczę zaspanym, lecz roześmianym głosem. - Ale, koszmary... są takie realistyczne.

- Tak, czytałem że w przypadku Katy, ma koszmary, jednak nie są tak rozbudowane jak u ciebie. - mówi filozoficznie Jack. - Masz, zrytą za przeproszeniem psychikę... widzisz siebie inaczej niż zwykły człowiek. Masz mega wyobraźnię.

- Żałuje moich błędów. Wiesz??

- Wiem, przecież jesteś piękną dziewczyną. - mówi obejmując mnie przyjacielsko jedną ręką.

- Nie zdradzajmy Maxa i Katy. - śmieje się na żarty.

- Nie dowiedzą się. - mówi roześmiany Jack.

Pierwsze co dostrzegam w głębi gabinetu, to Zoe wraz z moją doktorka której ostatnio ostro pojechałyśmy.

Zaczyna mnie badać lecz ja nie opuszczam wzroku z Zoe. Po chwili kobieta wychodzi z gabinetu.

Zoe wciska mi do rąk ciężkie woreczki a dwa wrzuca mi pod bluzkę.

- Zaciśnij na nich ręce. - mówi z usmiechem.

- Co robisz??

- Odwdzięczam się. - mówi i siada na krześle.

Doktorka wraca. Każe mi wejść na wagę. Zaciskam ciężarki. Lekarka stoi przodem do mnie lecz tyłem do Zoe.

- Dwa i pół kilograma więcej. - mówi zdziwiona.

Zoe usmiecha się szatańsko unosząc brwi. Nie wiem, dlaczego Zoe wcisnęła mi te ciężarki.

Kiedy wracam na oddział, Max chwyta moją dłoń i prowadzi mnie do okna na którym siedzi moja przyrodnia siostrzyczka.

- Uciekła tu do ciebie. - mówi Max.

Przytulam dziewczynkę, i czuje jak drży. Ściągam jej kurtkę, czapkę i buty i wsuwam ją pod moją koudrę.

- Eliot, poproś pielęgniarki o ciepłą herbatę. - mówię. A on w mgnieniu oka biegnie do stołówki. - Mia, co się stało??

- Słyszałam jak mama i tata, rozmawiali o twojej chorobie. - mówi swoim słodkim głosikiem...- Ja, nie chcę żebyś ty umierała... jesteś moją siostrą.

Przytulam ją i uśmiecham się w jej stronę.

- Moje małe biedactwo... - z mojego oka wycieka łza troski.

Mia wypija herbatę i zagrzewa się pod pierzyną. Chwilę potem Max puszcza piosenki i wszyscy wstajemy do tańca.

- Mogę prosić?? - pyta Max wyciągając rękę do Mii, bierze ją na ręce i zaczynają tańczyć.

Katy łapie Jacka za koszlkę i zaczynają wirować w tępie przeznaczonym dla Katy.

Ja skończyłam z Eliotem w ramionach po chwili jednak był odbijany i trafiłam w objęcia Maxa.

- Sylwester. - mówi wesoły. - Trzeba zabalować!!


Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz