Spałam tego ranka. Lecz nie całe trzy godziny. Po śmierci która nastąpiła podczas snu, jest ciężko zatopić się w poduszce i zasnąć...
- Nina Morgan. - budzi mnie sympatyczna pielęgniarka. - Czas na badania...
- Oczywiście. - mówię zaspanym głosem i wychodzę z oddziału razem z nią.
Po chwili dołącza do nas Jack, który także ma zaległe badania, a Katy, musi najpierw wrócić do formy.
- Ostatni dzień roku. - posyła mi oczko Jack. - Jak się spało??
- Nienajgorzej. - mruczę zaspanym, lecz roześmianym głosem. - Ale, koszmary... są takie realistyczne.
- Tak, czytałem że w przypadku Katy, ma koszmary, jednak nie są tak rozbudowane jak u ciebie. - mówi filozoficznie Jack. - Masz, zrytą za przeproszeniem psychikę... widzisz siebie inaczej niż zwykły człowiek. Masz mega wyobraźnię.
- Żałuje moich błędów. Wiesz??
- Wiem, przecież jesteś piękną dziewczyną. - mówi obejmując mnie przyjacielsko jedną ręką.
- Nie zdradzajmy Maxa i Katy. - śmieje się na żarty.
- Nie dowiedzą się. - mówi roześmiany Jack.
Pierwsze co dostrzegam w głębi gabinetu, to Zoe wraz z moją doktorka której ostatnio ostro pojechałyśmy.
Zaczyna mnie badać lecz ja nie opuszczam wzroku z Zoe. Po chwili kobieta wychodzi z gabinetu.
Zoe wciska mi do rąk ciężkie woreczki a dwa wrzuca mi pod bluzkę.
- Zaciśnij na nich ręce. - mówi z usmiechem.
- Co robisz??
- Odwdzięczam się. - mówi i siada na krześle.
Doktorka wraca. Każe mi wejść na wagę. Zaciskam ciężarki. Lekarka stoi przodem do mnie lecz tyłem do Zoe.
- Dwa i pół kilograma więcej. - mówi zdziwiona.
Zoe usmiecha się szatańsko unosząc brwi. Nie wiem, dlaczego Zoe wcisnęła mi te ciężarki.
Kiedy wracam na oddział, Max chwyta moją dłoń i prowadzi mnie do okna na którym siedzi moja przyrodnia siostrzyczka.
- Uciekła tu do ciebie. - mówi Max.
Przytulam dziewczynkę, i czuje jak drży. Ściągam jej kurtkę, czapkę i buty i wsuwam ją pod moją koudrę.
- Eliot, poproś pielęgniarki o ciepłą herbatę. - mówię. A on w mgnieniu oka biegnie do stołówki. - Mia, co się stało??
- Słyszałam jak mama i tata, rozmawiali o twojej chorobie. - mówi swoim słodkim głosikiem...- Ja, nie chcę żebyś ty umierała... jesteś moją siostrą.
Przytulam ją i uśmiecham się w jej stronę.
- Moje małe biedactwo... - z mojego oka wycieka łza troski.
Mia wypija herbatę i zagrzewa się pod pierzyną. Chwilę potem Max puszcza piosenki i wszyscy wstajemy do tańca.
- Mogę prosić?? - pyta Max wyciągając rękę do Mii, bierze ją na ręce i zaczynają tańczyć.
Katy łapie Jacka za koszlkę i zaczynają wirować w tępie przeznaczonym dla Katy.
Ja skończyłam z Eliotem w ramionach po chwili jednak był odbijany i trafiłam w objęcia Maxa.
- Sylwester. - mówi wesoły. - Trzeba zabalować!!
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3