Obudziłam się w korytarzu, na jego rękach. Posłałam mu uśmiech a on go odwzajemnił. Jeszcze nigdy tak mocno nie pragnęłam zasnąć w łóżku i po prostu odpocząc.
- Kolorowych snów. - mówi, całuje mnie w czoło i przykrywa koudrą.
Nie wiem dlaczego jestem tak bardzo zmęczona, ale najchętniej to spałabym do jutrzejszego południa a nawet wieczora.
- Max nie żyje. - oznajmia Katy a zaraz po tym rozpływa się w kałuże wraz ze łzami.
Biegnę w strone oddziału i nie zauważam Maxa. Ale... to niemożliwe, jeszcze wczoraj mówił mi o tym jak beznadziejnie jest umrzeć bez przeżycia miłości. On nie miał tak umrzeć!! Nieeee!! Klękam a ból rozpiera mnie tak mocno że nie mogę oddychać...
Budzę się na oddziale . Jest tu jedynie moje łóżko. Po chwili czarnoskóra pielęgniarka wchodzi na oddział.- Gdzie wszyscy?! - pytam a raczej krzyczę.
- Umarli.
Staje w oknie przygotowując się do skoku. Czarnoskóra mnie nie powstrzymuje. Więc skacze...
To tylko sen. Budzę się a na łóżkach zauważam trupy. Zaczyam krzyczeć...
Budzę się biorąc głęboki wdech i wytrzeszczając oczy. Patrzę na Katy rozmawiającą z Jackiem. Ten widok mnie uspakaja.
Kiedy Eliot zauważa że się obudziłam podbiega do mnie i wszyscy się zrywają. Nie ma Maxa.
Zauważam ogromny przedmiot obok mnie.
- Gdzie Max?? - pytam lecz nie otrzymuje odpowiedzi. Więc robię to pięć razy głośniej. - Gdzie jest Max?!
- Nie wiem. - mówi cicho.
- Ty idioto, mięliście się nim zaopiekować... zawarliśmy umowę!! - krzyczę.
- On po prostu nie jest teraz z nami... - tłumaczy Katy.
- Gdzie... - mówię zarchrypnięta a przed oczyma robi mi się ciemno. - Gdzie jest Max...??
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3