Rozdział 46

1.3K 129 4
                                    

5 stycznia 2016

Chaos. Wszyscy pakują się do plecaków, lecz z ich twarzy nie znika uśmiech.

Jedziemy dwoma taxówkami, a naszym pierwszym celem jest najbliżej leżąca szkoła Maxa.

Kiedy wyciąga rękę by odepchnąć furtkę, łapue go za drugą rękę i splatam nasze palce.
Patrzy na mnie z uśmiechem.

- Odwagi. - wzdycham.

Okazało się że mamy przeprowadzić wykład na sali gimnastycznej na temat każdej z chorób.

Siadamy na środku hali, tuż przed trybunami. Siadamy od lewej: Jack, Katy,Ja,Max i Eliot.

Podają każdemu z nas mikrofon, który jak na mnie jest za ciężki.

Przyznaje. Stres jest. Gdy ponad trzystu osobników zasiada tuż przedemną.

Najpierw zapowiada nas dyrektorka, jednak teraz pora na nasze show.

- Mam na imię Jack. - zaczynamy w kolejności. - Mam prawie 17 lat. Choruje na klasycznego raka. Ale ja nie żałuje. Teraz potrafie docenić to co piękne. Poznałem przyjaciół na całe życie i do dodatku kobiete swojego życia... wiem że myślicie sobie że nie można się zakochać na całe życie w tak młodym wieku. Ale ta choroba dodała nam wszystkim po dwadzieścia lat umysłowo... pomogła nam dorosnąć...to na tyle.

Został obsypany brawami. Ale ludzie, nawet nauczyciele patrzą na nas z podziwem.

- Katy. Wiek?? 16 lat. - mówi poprawiając czapkę. - Białaczka. Wiem że pogardzicie naszymi wypowiedziami. Wy jak i nauczyciele... - śmieje się. - Ale wiem jak ludzie kochają grzebać w czyimś życiu, więc streszcze wam swoje. Jestem z domu dziecka, moi nowi rodzice nie wiedzą o tym że znam prawdę. Cięłam się. Ale... jeśli ktoś z was to robi. Odradzam. Kiedyś bliska ci osoba, spojrzy na to i skrzywi głowę, uzna was za psychopatów. Tak. Jestem mini psychopatką, ale jak można nie oszaleć?! Wszystko cię przerasta, nawet oddychanie sprawia ci trud. Ale... Jack ma racę. Teraz zaczęło się życie. Gdy dorosło się do pewnych rzeczy nie wiekowo lecz umysłowo. To tyle z mojej strony, oddaję głos Ninie.

Ponowne brawa. Zauważam jak wytykają mnie palcami.

- Nina, 15 lat. Anoreksja. - suszę ku nim zęby. - Wiecie jak okropnie nie widzieć samej siebie?? Patrzysz w lustro i widzisz inną postać. Dotykasz żeber, na których można by było zagrać jak na cymbałkach, ale lustro pokazuje ci fałdy tłuszczu. Kiedyś bałam się zerkać w lustro ale, zaczyna mi przechodzić. Cieszę się że grubnę. - zauważam jak zaczynają mnie słuchać a na sali słychać jedynie mnie. - Czy żałuje?? W pewnym sensie tak. Bo w końcu umieram, lecz z drugiej... ani trochę!! Zakochałam się. Poznałam przyjaciół na całe życie, straciłam obojga rodziców... ale kiedyś będzie dobrze. Teraz powalczę, a potem...zobaczy się.

Brawa po raz trzeci. Zauważam grupkę ludzi w kącie, którzy patrzą z niedowiarą na Maxa.

- Mnie zapewne znacie. - mówi zestresowany. - Ale, chce coś skierować do moich dawnych przyjaciół. - wszyscy patrzą na grupkę. - Nie dosięgacie im do pięt. Wasze papierosy, alkohol i cała reszta jest nic nie warta, ale chciałbym wam podziękować,bo spełniacie moje dawne marzenie. Umieram. - mówi drżącym głosem. - Nie chcę was osadzać, ale miejcie świadomość że dołożyliście swoją część do mojej śmierci. - ocieram własną łzę, bo Max, właśnie potwierdził, że umrze. - Lecz czy wy to wydzicie?? Jak ludzie nami manipulowali?! Każdy z nas ma rany po pocałunak żyletki. - zaczynam płakać tak jak wszyscy Jack,Eliot,Katy a nawet Max. Widownia zaczyna się przyłanczać. - Nina i Katy zostały wskrzeszone prądem, i nie mogły spać po nocach z myślą że umrą. Widział ktoś z was tu obecnych śmierć?! A potem wskrzeszenie ?! Czy komuś z was tak mocno zależało na życiu jak nam ?! Czy ktoś z was tak mocno kochał ?! Czy ktoś tak mocno czuł ?!

Eliot nie chciał się wypowiadać, jednak dostaliśmy aplauz na stojąco. Max złapał moją dłoń i odłożyłam mikrofon.

- Potwierdziłeś swoją śmierć?? - pytam zapłakana a on odpowiada skinieniem głowy.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz