Dwa tygodnie później...
Losy w tym szpitalu, skończą się już za kilka godzin. Zaraz wyjdę.
Idę zerknąć na nasz stary oddział. Ósemkę. Gdzy zauważam numerek, i podążam w jego stronę. Zaczynam biec. Płakać... kucyk na czubku głowy bije mnie w twarz.
Otwieram gwałtownie drzwi i podchodzę do okna. Widzę motyle...kucam i zakrywam dłońmi całą swoją zapłakaną twarz. Po chwili wstaje i dotykam naklejek. Odwracam się i widzę puste, zaścielone łóżka.
Teraz. W tym momencie, dopiero zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Teraz, chciałabym się cofnąć do 2 grudnia 2015 i poznać Maxa, przeżyć to wszystko od nowa, ale nie popełniać takich błędów jak skok przez okno, jak ciągłe płakanie. Nie puściłabym mamy na żadną delegację. Nie pocałowałabym Eliota. Nigdy bym się nie okaleczyła.
Odwracam się gwałtownie i widzę uchylone okno. Wychodzę na parapet. I przypominam sobie wigilię. Potem, rozmawiałam z mamą, całowałam Eliota...
Nie wiem co zrobie ze swoim życiem po takich przejściach. To wszystko jest wręcz przerażające.
Schodzę do środka i idę do lustra. Widzę jak zgrubłam mimo tych kroplówek. Nie pamiętam czy kiedykolwiek wcześniej tyle ważyłam. W sumie to dobrze. Skończyło się to piekło. Moje nogi są jędrne i piękne. Jestem z nich cholernie dumna. Ale, upłynie jeszcze kilka lat, bym wróciła do normalnej wagi.- Idziemy? - pyta ciocia unosząc brwi a ja kiwam głową. Podchodzę, a ona obejmuje mnie jedną ręką i idziemy wzdłuż korytarza. - Dlaczego jesteś taka smutna? Przecież wychodzisz.
- Nie, jestem. Wydaje ci się. - mimowolnie się uśmiecham.
Odwracm głowę i widzę nas wszystkich, wtedy, przy oknie, kiedy obiecywaliśmy sobie, że przeżyjemy. Po chwili wracam wzrokiem przed siebie.
Stawiam pierwszy krok poza bramami szpitala a jednocześnie z tupnięciem nogi, z oczu wypływają mi łzy, które natychmiast ocieram.
- Tęsknisz za nimi? - pyta otwierając samochód.
- Bardzo. - wzdycham i wrzucam torbę do bagażnika. Siadamy do auta i puszczamy radio.
Patrzę w lusterku na szpital, gdy odjeżdżamy... nie mogę uwierzyć że to koniec.
Spędziłam tu sześć miesięcy. I teraz... opuszczam to wszystko.
Serce mi się łamie. Kruszy. Rozsypuje. Nie jestem w stanie pojąć tego wszystkiego... tego co tu przed chwilą się stało... tego że teraz opuszczam dom.
Na zawsze.
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3