Rozdział 18

1.4K 160 11
                                    

24 grudnia 2015

Jednak. Kiedy wszystko idzie dobrze... zawsze coś musi się spieprzyć. Kiedy wracamy Na oddziale, nie zastajemy Maxa. Lecz Katy która zdążyła już zmoczyć od łez, całą bluzkę Jacka.

- Co się dzieje ?? Gdzie Max ?! - pytam głośno.

- Nadszedł na niego czas. - mówi Jack z drżącym głosem.

Momentalnie zaczynam wylewać z siebie goszkie łzy. Zaczyna boleć mnie serce... nasz Max... nie żyje ??

- Umarł ?! - krzyczę szlochając.

- Nie wiem. - wtrąca się rozmazana Katy.

Patrzę na Eliota. Który jest sparaliżowany, z twarzy jak i z ciała. Zaciska jedynie prawą dłoń i zęby by nie puścić złości.

Siadamy z Eliotem na jednym łóżku z nimi. Kładę dłoń na kolanie Katy.

- Jak to się stało ?? - pyta Eliot. Iż ja tonę w łzach.

- Zeszliśmy z balkomu, on zrobił zaledwie trzy kroki... i upadł, pielęgniarki i lekarze zareagowali jakby to było coś piważnego... - z każdym słowem jej głos miękknie. - Teraz, zostaje nam... jedynie się modlić.

Cały czas, panuje w naszym oddziale cisza. Jak po czyjejś śmierci... każdy wpatruje się w swojego laptopa. Dyskretnie piszę z Katy na portalu społecznościowym.

Od Katy:
Ei, Nina, Czy ty jesteś z Eliotem??

Do Katy:
NO tak :) a co ??

Od Katy:
Na jego profilu, jego status to w związku z dziewczyną: Zoe Jones. A dzień przed jego pojawieniem się na oddziale, dodali razdm zdjęcie. ( Katy wysłała zdjęcie)

To on i blond laleczka, o czerwonych jak ogień ustach i pięknych, wielkich zielonych oczach.

W realu wymieniam spojrzenia z Katy, a następnie zauważam jak Eliot odbiera telefon i spanikowany patrzy na moją osobę po czym wychodzi za próg z komórką w ręku.

Czaję się za nim i zza progu podsłuchuję całą rozmowę.

- Zoe... spokojnie.- urywa na chwilę. - Tak, spodobała mi się ale, przecież ciebie kocham... i nie mam zamiaru z ciebie rezygnować.

Nie jest mi smutno. Tylko uśmiecham się do jego pleców. To ładny gest wobec jego dziewczyny... a ja nie kochałam go szczerze. Przynajmniej tak uważam. To tylko jemioła... to tylko jedno uniesienie. To nawet nie był prawdziwy pocałunek... tylko musnęcie ust... w sumie... nic nie straciłam.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz