Rozdział 34

1.4K 136 4
                                    

Katy, nie jadła nic cały dzień, co chwilę chodził do łzienki, mówiła że jest zmęczona i kłdła się do łóżka, nie odpowiadała na pytania, nie chciała z nikim rozmawiać. Jednak pod wieczór gdy słońce nabrało pomarańczowych odcieni i chowało się za horyzontem, Katy wzięła czarną czapkę i wepchnęła do niej swoje złociste włosy, tak że nie było ich widać. Szybko otarła pojedyńczą łzę.

- Dlaczego to robisz?? - pytam marszcząc czoło. - Przecież masz jeszcze dużo włosów.

- Chcę spróbować, zrozumieć to wszystko. - mówi z lekkim, lecz szczerym uśmieszkiem.

- Katy. - zwraca się do niej Jack siadając na jej łóżku. - Nawet bez tych włosów jesteś piękna. - uśmiecha się a ona to odwzajemnia.

- Dzięki. - mówi z rumieńcami na policzkach.

Max wstaje skocznie z łóżka i opiera się o moje łóżko.

- A my, idziemy na kolacje. - mówi szczęśliwy. - Chodż, bo nam wszystko zjedzą!!

- Idę, idę... - mówię z uśiechem.

Wspominałam że zaczynam jeść?? Mimo że potem, moja psychika mnie rozwala, ale zaczynam się jej stawiać.

Zajmujemy jeden z wolnych stolików i dostajemy kanapki i herbaty.

- Zauważyłeś te iskierki pomiędzy Jackiem a Katy?? - pytam biorąc łyk herbaty.

- Raczej. - mówi z pełną buzią. - A zanim wykitują, trzeba ich do tego uświadomić.

- Ale skoro to miłość, to sami powinni się domyślić.

- To prawda że miłość, przychodzi sama, jednak trzeba jej pomóc w połączeniu obojga ludzi... - mówi połykając posiłek... - Nina, a może ty potrzebujesz miłości ??

- Bardzo śmieszne. - mówię sarkaztycznie.

- Ale poważnie. - wzdycha Max. - Głupio jest umrzeć bez przeżycia miłosci... głupio jest umrzeć, bez tej świadomości, że było się dla kogoś całym światem.

Opuszczam głowę i próbuje pokukładać myśli. Czy on musi mieć zawsze racje??

- Złączymy ich. - mówi z uśmiechem. - Jeszcze będą nierozłączni.

Odsuwam jego rękaw by spojrzeć na rany. Są zaschnięte, lecz poczerwieniałe. Uśmiecham się do jego ręki a on z bardzo bliskiej odległości przygląda się mojej osobie.

Ze względu że siedzimy na kanapie przy stoliku, kładę głowę na jego ramieniu a nogi przekłdam nad jego. Dotykam jego ran... a on podwija mój rękaw... rany, znikają.

Posyłam mu uśmiech a on go odwzajemnia. Wtulamy się w siebie i zasypiamy...

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz