Rozdział 36

1.3K 133 9
                                    

Kiedy się budzę, panuje już zmrok. Czuję czyjś uścisk na dłoni, jakby ktoś ja głdził. To Max który wita mnie uśmiechem.

- Przytul mnie. - robi to z wielką chęcią a ja szepcze do jego ucha. - Myślałam że nie żyjesz... ale to by do ciebie nie pasowało... nie piddałbyś się tak łatwo.

- Byłem cały czas przy tobie, ale w tym momencie natura wzywała. - mówi z uśmiechem i wracamy do wcześniejszej pozycji.

- Wyjaśnisz mi co to wszystko znaczy?? - pytam wskazując na ogomne urządzenie i kroplówkę.

- Umarłaś podczas snu. - mówi drżącym głosem. - Lecz, wróciłaś do życia poprzez reanimacje.

- C-co-o-o?? - pytam przełykając głośno ślinę. - Ale ja czuję się doskonale.

- Trzy dni leżałaś w śpiączce, jeśli nie obudziłabyś się dzisiaj. - zaczyna płakać. A ja razem z nim. - Nie opuszczałem cię na krok... nawet prawie nie spałem, nie jadłem... wcześniej trwałaś nie przytomna jeden dzień...

- Więc dzisaj jest... - ściskam dłoń Maxa. - Sylwester.

- Za jakieś 20 minut wybije dwunasta i ost w tni dzień tego roku. - mówi zerkając na zeagar.

Odkrywam kawałek łóżka i posuwam się na sam kraniec. On zakmuje miejsce i wtulamy się w siebie.

- Kocham cię, nie odchodź. - szepcze Max.

- Ja ciebie też. - splatamy swoje palce.

- Wiesz, teraz mogę umierać. - prycha śmiechem. - Chyba twoja dwukrotna śmierć, coś mi rozjaśniła...

- Co?? - pytam cicho.

- Miłośc, to inaczej przyjaźń, czyli trzeba poślubić przyjaciela. - mówi łgodnie.

Max zbliża się do mnie i przekręca głowę, uaśmiecham się do niego i czuję jego oddech. A chwilę później, jego ciepłe usta przylegające do moich, motylki w brzuchu, pragnienie... kiedy oddala się odemnie, przytulam go z całych sił.

-Ja też mogę umierać. - szepcze mieszając w jego czuprynie.

Przyciągam go do siebie i ponownie się całujemy. Chcę więcej i więcej... to niesamowite uczucie... dlaczego wczesniej tego nie zauważyłam ??

- A co... jeśli umrzemy?? - pytam lekko sparaliżowana.

- Czas pokaże. - mówi z uśmiechem. - Ale, póki co, żyjmy tym co jest.

Spogladam na Katy, która jest kompletnie blada i zaczyna się dusić.

- Max... - mówię drżąc.

- Ona umiera!! - krzyczy.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz