Wybiegłam z sali, zapłakana i półprzytomna. Oparłam rozpalone czoło o chłodną ścianę i płakałam.
Max złapał mnie za ramiona i obrócił w swoją stronę. Nie potrafię spojrzeć mu w oczy.
- Powiedz że przeżyjesz. - szlocham. - Obiecaj...
On jednak nie odpowiada i woem co jest grane. On wie... ma pewność że umrze.
Składa na moim czole czuły pocałunek. Jednak podchodzi do nie gh o wczesniej widziana przezemnie grupka. Chłopak w czarnej bluzie łapie Maxa. Po czym spogląda na moją mizerną twarz.
- Walcz. - mówi chłopak a reszta kiwa twierdzonco głowami. - Nie dla nas. Ale dla nich. Dla niej. Oni są coś warci.
- To nie musiało się tak skończyć.- prycham a on posyła mi zadumane spojrzenie.
- Wiem. - mówi cicho. - Przepraszamy że go stracisz.
Chłopak podaje ręke Maxowi a on odwzajemnia uściskiem.
- Pamiętaj, nigdy nie jest za późno na walkę. A zwłaszcza dla takich ludzi. - mówi poważnie jednak potem posyła mu uśmiech.
Odchodzą. A zaraz za nimi podchodzą nasi przyjaciele.
Katy rzuca się na szyję Maxowi i zapłakana nie jest w stanie nic powiedzieć. Lecz, to widok chłopców rozbraja mnie umysłowo. Płaczą. Wszyscy. Nawet ci którzy przechodzą obok. Nauczyciele. Uczniowie. Jack. Eliot. Katy. Ja... Max wybucha i zamyka mnie w szczelnym uścisku szlochając mi do ucha.
- Kocham cię. - mówi. - Będę walczył, dla ciebie.
- Ja ciebie też. - szepcze. - Będę mogła się zabić gdy umrzesz??
- Nie. - mówi stanowczo. - Nie...
- Nie zostawiaj mnie. - ból ściska mi gardło i jedyne co robię, to płaczę.
Dwa dni u Maxa, dwa u Eliota, dwa u Jacka i dwa u Katy. I w końcu jeden dzień u mnie. Odmówiłam wizyty w mojej rodzinie...
Kiedy przechodziliśmy przez jeden z korytarzy, napadły nas trzy dziewczyny.
- Max, słuszałysmy o twojej chorobie. - zaczyna jedna. - Przykro nam...
Ruda staje tuż obok niego a on szybko obejmuje mnie ręką. Jednak rudowłosa tego nie zauważa.
- Może wyjdziemy na papierosa jak za dawnych lat??- pyta dziewczyna.
Katy wytrzeszcza oczy i podchodzi do dziewczyny.
- Laska. - mówi zadziornie. - Ty jesteś chyba upośledzona psychicznie, fizycznie i jak kolwiek się da!!
- Co?! - pyta wymachując ręką.
- On ma raka!! - wtrącam się.
- I co w związku z tym?! - pyta zarzucając włosami.
- Kobieto. - wtrąca się Jack. - On przez to umiera.
- To zapalić nie może?! - pyta wstrząśnięta.
- Nie może. - prycham.
Dziewczyna piorunuje mnie wzrokiem i zaczyna się śmiać.
- A ty to kto?! - pyta wskazując na mnie.
- Moja przyszła żona i matka moich dzieci. - uśmiecha się Max.
- Proszę cię. - wywraca oczyma. - Zdechnie z głodu!!- Nie. - mówi wkurzony Max. - A ty jesteś ostatnią osobą z którą bym wyszedł gdzieś bez ochrony policji.
- Sugerujesz mi coś??
- Tak. - mówi Eliot. - Jesteś tępą tapetą, której matka uciekła z psychatryka.
Nagle podchodzi do nas grupka od Maxa i uśmiechają się w stronę Eliota.
- Wreszcie ktoś jej to powiedział.- usmiecha sie jeden.
- Znaleźli się herosi. - prycha rudowłosa. - Mądrala, Tytoń, Laluś, Łysa i deska !!
Odchodzi. Jednak Katy nie może się powstrzymać i krzyczy:
- Dziwka !!
Wszyscy, razem z paczką Maxa śmejemy się z dziewczyny. Max, uśmiecha się. Przez co wszyscy są weseli.
Jednak stres mnie zżera. Niebawem poznam rodziców Maxa...
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3