03:11
Wreszcie wchodzimy na oddział i każdy kładzie się na swoim łóżku, obserwując puste miejsce Eliota.
- To na pewno da się wyleczyć. M prycha Max. - Na pewno jest jakaś operacja.
- Tak, ale tylko skracają sobie życie. - tłumaczy nerwowo Jack. - Umierają!
- Nie wierzę. - szepczę pod nosem i zwijam się w kłębek.
Kolejne przebitki przelatują przez moją głowę. Co ja bym oddała aby się tak nie czuć?
Tak beznadziejnie.- Jak rozmowa z twoim tatą ??
- Skąd wiesz ?? - pytam zdziwiona. - Katy... - przypominam sonię.
- Owszem. - śmieje się. - Ale, chcę abyś wiedziała że to nie ona się wygadała. Ona jedynie potwierdziła.
- A więc... kto ci powiedział ??
- On. - mówię. - Szłem za tobą a on mnie zaczepił. Ale... jak powiedział co mu przekazałaś, tylko mu pojechałem... przepraszam.
- Dziękuję. - uśmiecham się i go przytulam.
- A i jeszcze jedna rzecz... nazwałem się twoim chłopakiem...
Pamiętam to. Tak bardzo cieszyłam się po tych słowach, na tyle, że myslałam że się zakochałam. A może tak było?
- Nie, nie, nie... - powtarzam sama do siebie.
- Nina. - wzdycha Max siadając obok mnie. - Nie powiem ci że będzie dobrze, ale powiem ci że czasami, udaje się zapanować nad napadami.
- Max. - kręce głową. - Ten napad to jedynie potwierdzenie jego śmierci. Już nic nie będzie takie jak kiedyś.
Zerkam na nasze naklejki na oknie. I przypominam sobię nasza starą zbzikowaną lekarkę.
- To ona. - szepcze wytrzeszczając oczy. - To ta chora doktorka! NA pewno o tym wiedziała...!!
- Nina, to...prawdopodobne. - syczy Katy.
Przez chwilę milczymy, ale dusze konają. Proszą o przepustkę do nieba.
- Narysuj mi coś... - proszę mojego chłopaka a on wraca po ołówek i kartki.
Robię mu miejsce a on wsuwa się pod kocyk i zaczyna robić pierwsze zarysy.
Pierw, myślę że znam, z kądś tą twarz, te rysy, cieniowanie i po chwili już wiem że rysuje moją mamę.
Jest uśmiechnięty, ale widzę że podłapał rysy z twarzy w trumnie, jej kości policzkowe są bardziej wypchnięte, niż zza jej życia. Ale uśmiech, identyczny.
KATY i Jack podchodzą do nas i fascynują się dziełem Maxa.- Narysujesz moją mamę? - pyta cicho Katy. - Dam ci zdjęcie z telefonu.
Zgadza się. Rysuje ją, ale by sprawić jej niespodziankę, rysuje u jej boku Katy z gęstymi włosami.
Katy widząc to, kładzie ręce na ustach i zaczyna się wzruszać. Przytula go z całej siły i dziękuje mu.
Na salę wpada kobieta o czarnych kręconych włosach i ciemnej karnacji.
- Gdzie Eliot?
- A, kto pyta? - Max marszczy brwi.
- Santana, jego mama.
-------------------------------------
Małe ogłoszenie!
Mam sprawę do was, jako czytelników. A mianowicie czy chcielibyście drugą częś po zakończeniu pierwszej?
Opisane byłyby tam dalsze plany bohaterów (oczywiscie tych żywych ;D ), dlasze życie, przyszłość zawodowa i miłosna, nie obejdzie się oczywiście bez wzruszeń i uśmiechu.A więc piszcie co o tym myślicie? Lepiej od razu zakończyć przygodę z nimi? Czy kontynuować?
Pozdrawiam xx
Wyraźcie swoje zdanie w kom.
<3
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3