Rozdział 45

1.3K 130 6
                                    

Nie narysowałam mojego życia Maxowi iż nasi wspólokatorzy wrócili. Wszyscy.

Kiedy rozmawialiśmy jak co wieczór, zauważyłam jak nasza doktorka zmierza w stronę naszego oddziału i szybko uciekłam do swojego łóżka.

- Dobry wieczór. - uśmiecha się. - Wiem że jest trochę późno, ale mam dla was spóźniony prezent... prawie wszystkie wasze badania wyszły prawidłowo i 5 stycznia pojedziecie odwiedzić swoje szkoły, przyjaciół i rodzinę... do 11 stycznia.

- Gdzie haczyk?! - pyta Katy.

- Pojedziecie wszyscy razem we wszystkie miejsca wraz z trzema lub dwoma pielęgniarkami. - mówi ze skwaszoną miną.

- Dziękujemy. - mówimy chórem.

- Przepraszam za te wszystkie złe słowa. - zwracam się do kobiety.

- Nie przepraszajcie. - mówi z uśmiechem. - Powinnam wam dziękować... dobranoc.

Wychodzi a ja wracam do Maxa w podskokach. Nikt nie jest w stanie pojąc tego co stało się przed momentem...

Siadam Maxowi na kolanach i kładę ręce na jego policzki.

- Max!! - mówię. - Wolność!!

Uświadamiam sobie, ile zrobiła dla mnie Zoe. Specjalnie dała mi ciężarki bo wiedziała że jak nie zaważe to nie wyjde ze szpitala.
Powinnam całować ją teraz po rękach.

Dzięki niej poznam rodzine Maxa,Katy, Eliota i Jacka. Odwiedze ich szkoły, i co najważniejsze wygarne tej całej bandzie przyjaciół Maxa.

- Patrzcie. - mówi Jack wskazując na zegar. - Jedynsta.

- Godzina do nowego roku. - tłumaczy Katy. - Może, uczcijmy to jakoś??

Katy ściąga czapkę a z pod niej wypływa fala złocistych włosów.
Jack patrzy na nią z zachwytem.

- Mam włosy. - usmiecha się pod nosem. - Nie rosną, ale też nie wypadają tak gęsto...

- To dobry znak. - uśmiecha się Jack.

- Mam nadzieje że przeżyjemy. - mówi oszołomiony Max. - I nie wiem czy chce wracać do szkoły.

- Musisz im pokazać jaki jesteś silny. - mówię zatapiając się w jego błękitnych oczach.

Przez chwilę milczymy. To wszystko jest spowodowane tą informacją.

- Szczęśliwego Nowego Roku. - Mówi Eliot wskazując na zegar.

Katy bierze pięć plastikowych kieliszków z lekarstw i nalewa do nich wodę mineralną. Po czym zaczyna je rozdawać.

- Wypijmy za raka, białaczkę i anoreksję. - wzdycha Katy. - Którzy są już skączeni!!

Unosimy naczynia i wypijamy je.

- Nie mają szans. - śmieje się Katy. - Wcale nie umieramy. My tylko rodzimy się na nowo!!

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz