Rozdział 91

984 106 10
                                    

Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście do lekarzy?! Ale jeśli ta cała Pani Psycholog myśli sobie że tak łatwo opuszczę Maxa, to się grubo myli!

Kocham ich. Ich wszystkich! To bez nich bym umarła! Oni tylko mi pomogli!

Uciekam i biegnę do naszego oddziału, wpadam do sali numer osiem, i patrzę na nich nerwowo. Siadam obok Maxa i próbuje zapanować nad oddechem. Czy powiedzieć im o tym co się stało?
Kiedy kobieta z tabletkami dla Eliota, Katy i Jacka przekracza próg, wzdrygam się i bujam w przód i w tył.

- Co jest? - szepcze Max.

- Chcą mnie oddać na jakąś kwarantannę bez ludzi, bez ciebie bez cioci. - w moich oczach gromadzą się łzy, a mój głos jest tak niespokojny... - Nie wiem co mam zrobić. Bez was sobie nie poradzę.

- Słuchaj, tata Eliota jest lekarzem i za miesiąc zostanie ordynatorem piętra pod nami, może coś uda się załatwić. - mówi pełen nadzieji, przy czym mnie troche uspakaja.

Kobieta wychodzi a Max załatwia sprawę z Eliotem który natychmiast się zgadza i wychodzi by zatelefonować do swojego ojca.

Słyszą to też Katy i Jack którzy są kompletnie przerażeni.

Ja sama, nie wiem co mam zrobić, ręce mi się pocą, drżą, raz mi zimno raz gorąco, tracę kontrolę nad oddechem, raz nie mogę nadążyć a raz nie umiem go złapać. Migreny zaraz rozwalą moją głowę, ciało zaczyna pulsować, moje nogi cierpną. Nie mrugam, boje się że jeśli to zrobie to już nigdy nie podniosę swych powiek. Oczy się czerwienią. Mrugam. Lecz raz. Łzy, w oczach. To strach czy stres? Nie chcę... nie chcę ich tracić. Bez. Nich. Nie. Dam. Rady. Patrzę w jeden punkt. Nie. A co jeśli ktoś stoi za mną? Odwracam się i wzdrygam, mimo tego że tam niczego nie ma.

Eh...ach...

Warjuję. Szaleję. Krew mnie zalewa. Ten szpital mnie niszczy.

Na swoich rękach widzę krew, która sekundę później znika. Nie dam rady złapać oddechu... to gaz? Zamykam oczy i spadam na ziemię, łapie się za głowę i mierzwię we włosach. Krzyczę, jęczę aż nagle widzę same trupy. Katy która chce mi pomóc, nie ma oka, jest cała z krwi, ma rozcięte usta, jej paznokcie są ostre jak brzytwa.

Boję się. Lękam się. W tym samym momencie łapie rękę Maxa i świat wraca do normy.

Oddycham z ulgą.

- Co to było..? - szepcze.

Katy przykłada mi do czoła, mokrą i zimną szmatkę, pomaga mu się położyć.

Dopiero teraz widzę jaka moja psychika jest niebezpieczna.

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz