Rozdział 29

1.4K 154 1
                                    

Wracamy do szpitala. W sumie, cieszę się. Jadę do mojego domu.

Śnieg pada już od kilku dni, nieustannie. Max kładzie swoją dłoń na moim koscistym kolanie.

- Widzisz te płatki śniegu?? - pyta.

- Tak. A co w nich takiego niezwykłego?? - pytam unoszac brwi.

- Bo każda jest inna. Niepowtarzalna. - mówi spoglądajac na mnie a ja wiem że mówi to z powodu mojej choroby. - Ta jest bardziej puszysta, a tamta ma dziwny kształt.

Ślina zatrzymuje mi się w gardle, patrzę na niego z zrozumieniem.

- Kierujesz to do mnie. Prawda??- pytam przelykając głośno ślinę.

-Bo, chcę ci powiedzieć, że jesteś noiepowtarzalna, motylku. - gładzi moje kolano a ja ovieram pojedyńczą łzę. - Jesteś, niepowtarzalna jak śnieżynka, lekka jak motylek i piękna jak księżniczka. Nie dąż do ideału, bo ideałów nie ma. Ale, mimo to jesteś najwspanialsza. Jesteś naszym ideałem... a wszycy co cię wyzywali to idioci!! Zazdroscili ci...

Docieramy na miejsce i jak najszybciej znajdujemy się na naszym oddziale. Gdy widzę wszystkich całych i zdrowych czuję ulgę.

- Wreszcie w domu. - mruczę pod nosem.

***

Witam.!! :*

Wiem że dzisiaj nieco krótki ale ja to nadrobie ;* dziękuję za votes i komenarze <3 dziękuję że to czytacie :)

Xx

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz