Rozdział 8

1.9K 169 21
                                    

6 grudnia 2015

Nie rozumiem dlaczego to powiedział. Nasze relacje nie są na tyle dobre byśmy się o siebie troszczyli.

Przewracam się z boku na bok. Nie mogę zasnąć. Kiedy patrzę na telefon, okazuje się że jest dopiero godzina 1:47.

Tuż za oknem widnieje wielki Srebrzysty księżyc, który oświetla nam cały oddział, dzięki temu gdy spoglądam na Maxa widzę jak przegląda coś na swoim telefonie. Katy, która czyta grubą książke i Eliota, który wpatruje się we mnie i co chwila uśmiecha.

- Dlaczego nie śpicie ?? - pytam.

- Nie mogę spać przez te karetki...- mówi wsciekła Katy.

- Mają garaż tuż pod nami. - prycha Eliot.

- Ja przywykłem. - mówi Max. - A i były tu pielęgniarki... i zabrały jedno łóżko.

Fakt. Brakuje jednego, tuż obok Katy. Jednak ona myślami i oczami wraca do swojej książki a na sygnał karetki rzuca ją na podłogę.

A chwilę potem, do naszego oddziału wjeżdża kolejne łóżko z chłopakiem. On także nie śpi.

- 6 grudnia. - śmieje się Max. - To mikołaj!! I mamy prezent.

- Kto to ?? - szepcze do Maxa.

- Leżał tu tydzień temu, to mój kumpel, ma raka...Teraz wrócił z oddziału intensywnej opieki.

- Troche was przybyło. - wzdycha nieznajomy.

- Skoro nie możemy spać... może wszyscy poznamy się lepiej?? - proponuje Eliot.

Wszyscy popierają propozycję i każdy przyjmuje pozycje siedzącą.

- Jestem Jack McCandy. Mam 17 lat. - mówi nieznajomy. - Mam wczesnego raka trzustki.

- Jestem Katherine Gelb. Ale mówcie mi Katy. Mam 16 lat. - wzdycha. - I na nic nie choruje, zostałam ostro poszkodowana w wypadku samochodowym.

- Nazywam się Nina Morgan i choruję na anoreksję. Mam 15 lat. - mówię nieśmiało i posyłam usmiech ku Eliotowi.

- Jestem Max Carter. Mam 17 lat. - macha do wsztstkich. - Kto mnie nie zna ?! A no właśnie... jestem już tu na tule sławny... że nie musze nic więcej tłumaczyć, ale w skrócie. Rak Płuc.

- Eliot Martin. Wiek: 17 lat.- mówi. - Jestem podejrzany o dziedzictwo raka.

Rozmawiamy o sobie jeszcze przed długie kilka godzin i poznajemy się nawzajem.

- Nina... może zawody w wciąganiu brzucha ?! - proponuje Max.

- Nie masz szans !! - śmieje się i tym samym sposobem przyjmuje wyzwanie.

Max unosi bluzkę by było widać jego żebra i wciąga brzuch z całych sił. Jednak po chwili ja unoszę bluzkę aż pod piersi i już na sam widok mojego brzucha wszyscy są zszokowani. Biorę wdech i wciagam brzuch. Eszyscy podchodzą nie wierząc własnym oczom.

- Gdzie miescisz te wszystkie organy ?? - dziwi się Jack.

- Mogę wciagnąć więcej. - uśmiecham się.

- Zemdlejesz. - protestuje Eliot.

- Nie. - uśmiecham się.

Wciągam brzuch jeszcze mocniej i spogladam na ich twarze. Są wystraszeni, a wręcz przerażeni.
Wypuszczam powietrze a oni wracają na ziemię.

- W każdym miejscu mojej nogi, każdy z was tak jak i ja, jest w stanie ją objąć.

Eliot siada tuż obok moich nóg które kładę na kołderce.

- Śmiało. - mówię do Eliota.

On oplata moje udo dwoma rękami i przesuwa je w górę jednak jego dłonie nadal się stykają. Wszyscy patrzą na mnie ze współczuciem.

- Najgorsze jest to... że nie jestem w stanie zobaczyć jak naprawdę wyglądam...

Perfekcja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz