To chore że zasypiam i wstaję ze łzami w oczach. Jestem głupia że całowałam się z Martinem. Max nie pocałował by pierwszej lepszej na ulicy o brązowych włosach i oczach. Jestem okropna...beznadziejna.
- Ogarnij dupe. - prycha moja lokatorka.
Mierzę ją spojrzeniem zabójcy i wychodzę z pomieszczenia. Ona denerwuje mnie do granic możliwości... ale, chwila... czy ona?? Ponownie wracam.
- Co powiedziałaś?? - mrużę oczy zaciskając na niej spojrzenie.
- Ogarnij dupe. - uśmiecha się. - Miałaś racje.
Uśmiecham się w jej stronę i podajemy sobie ręce na rozejm.
- Pokaż im kto tu rządzi. - mówię.
Nie puszczam jej dłoni i wyciągam ją na korytarz. Jednak łapie nas ta okropna pracownica.
- Terapia. - uśmiecha się.
- Zajebiście. - szczerzę się. - Prosz, pani niech prowadzi.
Idziemy za kobietą i wchodzimy do dwóch innych pokoi.
Biało. Na środku dzieląca pokój szyba i dwa stoliki z krzesłami po każdej ze stron.
Po drugiej stronie zauważam rudowłosa lekarkę, a za nią grono studentów a w tłumie dostrzegam naszą panią doktor.
- Witam, na pierwszej terapii. - mówi pogodnie kobieta. - Ja nazywam się Clary Mason, a ty?
- Nina Morgan. - uśmiecham się a ona to odwzajemnia. - Dzień dobry wszystkim.
- Dobry humor? - patrzy na mnie kątem oka.
- Chyba tak. - śmieje się.
- Podejdź do lustra i powiedz nam co widzisz. - wzskazuje na prawą ścianę.
Robię to i zerkam na odbicie. Nie mam fałd tłuszczu, lecz... widzę siebie. Uśmiecham się i w moich oczach stają łzy szczęścia.
- To ja... - szepczę.
- Co takiego? - pyta Clary.
- Widzę siebie. - odwracam się w jej stronę. - Taką jaką jestem.
- Podoba ci się to?? - pyta unosząc brwi. - W sensie, twoje odbicie.
- Nie. - spoglądam na lustro i ponownie patrze paycholoszce w oczy. - Jestem za chuda.
- Zaskakujące. - śmieje się pod nosem.
Przez chwilę myślę że uda mi się i niebawem z tąd wyjdę. Ale nic nie jest wiadome.
- Mam dla ciebie nagrodę. - mówi pogodnie rudowłosa. - Zasługujesz...
Przez drzwi do mojej kabiny wchodzi Katy. A ja rzucam jej się na szyję. OBIE płaczemy.
- Spokojnie. - mówi i gładzi mnie po plecach.
Siadamy na ziemii, mimo to wszyscy wlepiają w nas wzrok.
- Ile masz procent?? - pytam.
- Już 64, to chyba dobrze. - mówi pogodnie. - Ale, Max. - poważnieje. - Tracę nadzieję że przeżyje.
- Czemu?- dziwię się wielce.
- Po prostu... - prycha szeptem. - Chyba już każdy z nas wie że nie wrócisz do szpitala, nie umrzesz, i wiemy że bez ciebie nie damy rady... Nina, zabrakło ciebie.
CZYTASZ
Perfekcja?
Teen FictionOpowiadanie o piątce przyjaciół chorych na śmiertelne choroby. Miłość w szpitalnych murach. Śmierć w życiu młodzieży. Dzieci które są w stanie zrozumieć wszystko... zapraszam i dziękuję ~ JJLucienne <3