- 5 -

6.7K 443 16
                                    

BRIAN

- Pięknie wyglądasz - powiedziałem. Byliśmy ze sobą dopiero od tygodnia. Tygodnia, w którym każdego dnia zastanawiałem się nad własną ślepotą. Abbie była tak piękna, że nie mogłem oderwać od niej oczu. Teraz to wiedziałem. Dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej? Przecież przychodziła do Simona od dziecka i widywałem ją prawie codziennie... To niemal niemożliwe. Lata spędzone na spotykaniu takiej dziewczyny bez uczucia, które towarzyszy mi teraz. A może właśnie nasza znajomość była powodem. O wiele trudniej dostrzec piękno czegoś, co jest dla nas codziennością.

- Dziękuję - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Do mnie. Cudownym uśmiechem idealnych ust. I z tym słodkim zmarszczeniem nosa. Straciłem dla niej głowę. Straciłem głowę i chciałem ją tracić bez końca.

Szliśmy przez molo w stronę jachtu. Odkąd zaczęliśmy się spotykać, w ten sposób spędziliśmy prawie każdy dzień. Moja wakacyjna praca polegała na zabieraniu ludzi w rejsy jachtem, który kiedyś należał do taty, a Abbie mi pomagała, jednocześnie umilając czas.

- Może potrzebujesz pomocy? - spytała pierwszego dnia, gdy wróciłem do domu po kolejnym roku studiów. Właśnie miałem rozpocząć coroczne odrabianie pieniędzy włożonych w remont jachtu, kiedy zaproponowała mi swoją pomoc. To było jakieś trzy tygodnie temu. Popatrzyła na mnie wtedy swoimi dużymi oczami w kolorze wzburzonego morza, a ja po raz pierwszy dostrzegłem w nich ten niesamowity blask. Od tamtej chwili przestałem myśleć o niej tylko jako koleżance, przyjaciółce brata, czy byłej dziewczynie drugiego brata. Stała się kimś więcej, na kim zaczęło mi zależeć z każdym dniem coraz bardziej. Zawsze wydawała mi się ładna, ale dopiero wtedy naprawdę to zauważyłem.

- Nie, dzięki - odparłem wówczas i od razu ugryzłem się w język. Nie dość, że przydałaby mi się tam para rąk do pomocy, to jeszcze chciałem spędzić z nią trochę czasu sam na sam. A odmówiłem. Co ze mnie za facet... Dopiero następnego dnia zreflektowałem się i zaprosiłem ją do kawiarni, a potem pokazałem jacht, opowiadając, jak wygląda rejs. Powiedziała, że nigdy nie płynęła statkiem ani niczym podobnym. To było bardzo dziwne, zważywszy na to, że od lat mieszkała tuż przy porcie.

- Dziadek boi się wody. Mimo że od zawsze mieszka w zatoce, nigdy nie zbliża się do morza... Dom i sklep wędkarski to jedyne miejsca, do których chodzi. Może to zaskakujące, ale właściwie nigdy nie miałam okazji wybrać się w rejs. Dziadek pewnie byłby zdenerwowany, gdyby się dowiedział, że z tobą płynę. Zacząłby panikować... Chyba ma tak od wypadku rodziców.

Przez chwilę milczałem, zmieniając kierunek rejsu, ale zaraz popatrzyłem na nią i uderzające podobieństwo koloru jej oczu do morskich fal na chwilę zbiło mnie z tropu. Morze zamknięte w jej oczach było smutne. Mimo że od katastrofy minęło kilkanaście lat, domyślałem się, że wciąż jest to dla niej bolesne. Byłem jedną z niewielu osób, które doskonale wiedziały, co czuła.

- Chyba to rozumiem. Tak samo ma Trex - zacząłem, chcąc odejść od przykrego tematu.

Mój starszy brat już dawno przeprowadził się do centrum, żeby być z dala od morza i wraca do domu tylko wtedy, gdy zaczyna mu brakować na rachunki. Kiedy sprzedaż nie idzie zbyt dobrze - pomyślałem i mimowolnie się skrzywiłem. Udawaliśmy, że o niczym nie wiemy, ale każdy z nas się domyślał, w jaki sposób Trex zarabia na życie. Czasem miałem ochotę z nim o tym porozmawiać, ale był zbyt zamknięty w sobie. To mój brat, a mimo to kompletnie go nie znałem.

- On też nienawidzi wody - dodałem, żeby odgonić nieprzyjemne myśli.

- Mam wrażenie, że on nienawidzi wszystkiego i wszystkich - odpowiedziała Abbie, wpatrzona w horyzont.

W jej słowach było trochę racji. Trexon nie pałał zbytnią sympatią do życia. A w szczególności do Abbie. Nie miałem pojęcia, co takiego miał jej do zarzucenia i dlaczego jej nie znosił. Chyba po prostu tak sobie ubzdurał. Zdecydowanie nigdy nie zrozumiem tego człowieka.

Za to doskonale rozumiałem Simona, który od dawna uważał ją za ideał i był jej najlepszym kumplem. Teraz myślałem tak samo.

Po tamtej rozmowie nie wracaliśmy więcej do tematu wypadku, jednak często o tym myślałem. Obserwowałem jej oczy w chwilach zamyślenia i domyślałem się, że to właśnie wspomnienie tragicznej śmierci rodziców jest powodem ich smutku.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz