ABBIE
Pokój Briana był biały. Brzoskwiniowa narzuta na łóżko pasowała do zasłon w tym samym odcieniu, a szklany stolik do jasnych mebli ze szklanymi półkami. I był tu porządek, tak jak w całym jego życiu, zanim został porwany. Patrzyłam na usychającego kwiatka stojącego na parapecie i myślałam o tym, że nie wytrzymam w tym pokoju ani chwili dłużej. Było mi duszno i gorąco. Czułam walenie serca w piersi, jakby chciało się stamtąd wydostać tak samo mocno jak ja z tego pomieszczenia.
Nie dam rady, nie zajmę tego pokoju. Popatrzyłam na moje zdjęcie w białej ramce na jednej z półek i ścisnęło mnie takie poczucie winy, że nie czekając ani chwili dłużej, zeszłam na dół. Tam oddychało się odrobinę łatwiej. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Żałowałam, że Simon musiał iść do pracy, z nim byłoby mi o wiele raźniej. Wspólnie odwiedziliśmy mojego dziadka w szpitalu dzisiaj po południu, a potem on poszedł do klubu. Pocieszało mnie jedynie to, że Trex obiecał zdobyć dziesięć tysięcy. To znaczyło, że Simon może niepostrzeżenie odłożyć skradzione dwa tysiące do kasy.
Gapiłam się w ekran telewizora, mimo że wcale nie docierało do mnie, co to był za film ani tym bardziej, o co w nim chodziło. Było cicho, bo Olivia Rucker już spała, a żadnego z jej synów nie było w domu. Dochodziła 21.00, kiedy w końcu ktoś otworzył drzwi wejściowe i rozległy się ciche kroki. Odwróciłam się, spodziewając się ujrzeć Ashtona, ale to był Trex. Wróciłam do gapienia się w telewizor. Myślałam, że od razu pójdzie na górę, ale on wszedł do salonu i stanął obok kanapy, na której siedziałam odwrócona do niego plecami. Chyba słyszałam jego spłycony oddech.
- Cześć... - zaczął. Nie odpowiedziałam. Nie miałam siły na wyzwiska, a niczego innego bym się po nim nie spodziewała. Coś zaszeleściło, a potem obok mnie wylądowała wypełniona czymś reklamówka. - Jest tu dziesięć tysięcy. Możemy zapłacić porywaczowi.
Obróciłam powoli głowę w prawą stronę, a potem podniosłam wzrok na niego. Oczywiście gapił się w to, co przyniósł, a nie na mnie. Wyglądał trochę zdrowiej niż rano. Pewnie dopiero co umilił sobie życie jakąś używką.
- Okej - rzuciłam krótko.
Zapadła przytłaczająca cisza. Myślałam, że już sobie pójdzie, ale on powiedział:
- Przepraszam, Abigail. - Jego głos był cichy i niepewny. Bez wątpienia z ogromnym trudem przeszło mu to przez gardło. - Dziś rano trochę mnie poniosło.
- Spoko.
Wyłączyłam telewizor i wstałam, żeby wrócić na górę. Słuchanie go było ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę. Zawsze go ponosiło. Byłam do tego przyzwyczajona. Sięgnęłam po pieniądze i już miałam ruszyć do wyjścia, ale on zrobił to pierwszy. Poszedł na górę, żeby zamknąć się w swoim pokoju. Więc ja z powrotem opadłam na kanapę. Napięcie powoli opadało. Jakim sposobem ktoś może roztaczać taką nieprzyjemną i pełną niepokoju atmosferę?
Jakąś godzinę później do domu wrócił Ashton. Denerwująco uśmiechnięty i zadowolony. Pewnie odwiedził swoją ukochaną Anę.
- Hej, piękna - rzucił na powitanie i wskoczył na kanapę obok mnie. - Co to takiego? - Podniósł reklamówkę z pieniędzmi i zajrzał do środka. - O cholera, ale się spisał! - Ashton zagwizdał.
- Możemy zapłacić porywaczowi i liczyć na to, że na tym skończy swoją grę - mruknęłam.
- Mam lepszy pomysł. - Ashton nie przestawał się uśmiechać. - Dziewiątego lipca robimy wielką akcję. Simon ma wolne, Trex na pewno nie będzie miał żadnych lepszych planów. Facet chce dostać forsę właśnie tego dnia, więc zrobimy tak... Ja i ty odegramy piękną rozmowę, która skusi porywacza do szpiegowania nas i zwabimy go w jakieś ustronne miejsce. Będzie to akurat wtedy, kiedy porywacz będzie miał odebrać pieniądze, więc na sto procent osobiście pojawi się w którymś z tych miejsc, nawet jeśli w drugie wysłałby jakiegoś pomocnika. Jedno miejsce będzie obserwować Simon, drugie Trex, nagrają go, żebyśmy wiedzieli, jak wygląda, a potem będą go śledzić, kiedy będzie wracał do swojej kryjówki...
CZYTASZ
Uprowadzony ✔
Mystery / ThrillerJa jestem jedna. A ich było czterech. Czterech braci. Jeden jest moim chłopakiem. Jeden to mój były. Z najmłodszym się przyjaźnię. A najstarszego nienawidzę. Z wzajemnością. Z czasem wszystko się komplikuje. Jeden z braci znika, a ja zaczynam grać...