- 75 -

2.8K 252 31
                                    

ABBIE

Nie miałam nawet chwili, żeby otrząsnąć się po tym, co ten człowiek chciał mi zrobić. Jeszcze moment i naprawdę bym utonęła. Tak niewiele brakowało, ale uratował mnie ktoś, po kim nigdy bym się tego nie spodziewała.

To wydawało mi się tak abstrakcyjne, że nie mieściło mi się w głowie. Mimo że przed chwilą to przeżyłam. Chciałam podziękować Trexowi, ale coś mnie przed tym wstrzymywało. Jego postawa, jego zamknięcie się na świat, jego wyraz twarzy - jakby sam też nie mógł uwierzyć w to, co zrobił. Jakby żałował, że wyciągnął mnie z tej wody.

- Kto zaczyna? - Głos Simona dobiegał z oddali. Czułam się, jakbym wciąż była pod powierzchnią. Dźwięk był przytłumiony, kiedy Ashton odpowiedział:

- Ja.

Było mi jednocześnie duszno i zimno. Byłam cała mokra, a ręce drżały mi ze zdenerwowania. Prawie umarłam.

Ashton rzucił kostką, ale ja nawet nie patrzyłam na planszę. Zerkałam na Trexa, który jak zwykle unikał mojego spojrzenia. Gdyby wiedział, że ludzie znali już jego tajemnicę, nigdy by mnie nie uratował.

Wzięłam głęboki wdech, żeby wrócić do rzeczywistości. Mamy grać w jakąś głupią grę. O co w ogóle w niej chodziło? Przebiegłam wzrokiem po białych i granatowych polach.

- Cztery - powiedział Ashton. Przesunął swój pionek na pole numer cztery. - Wybierz osobę, która ma wypić szklankę płynu z butelki z takim numerem jak twój wiek - przeczytał. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę barku z alkoholami. O ile to w ogóle były alkohole. - Można wybrać siebie?

Odczekał kilka sekund i w końcu na ekranie pojawiła się odpowiedź: Nie.

Zaśmiał się i wskazał ręką Trexa, który się uśmiechnął.

- Bracie, czyń honory.

Trex wstał i podszedł do barku. Chwycił jakąś butelkę z przezroczystym płynem i jedną ze szklanek stojących na barze i nalał do pełna. A potem uniósł szklankę do jednej z kamer wiszących w pomieszczeniu i powiedział głosem przesyconym nienawiścią:

- Za twoją śmierć, psychopato.

Po plecach przebiegły mi ciarki. Kiedy dojdzie do wniosku, że jego sekret wyszedł na jaw przeze mnie, pewnie będzie pić w taki sposób za moją śmierć.

Krzyknęłam, gdy nagle Trex się zakrztusił, a szklanka wypadła mu z ręki i roztrzaskała się na błyszczącej podłodze obok baru. Dlaczego wzięliśmy za pewnik, że to alkohol? Przecież to mogło być cokolwiek innego! Ten facet nie miał żadnych zahamowań.

Już miałam ruszyć w jego stronę, tak samo jak Ashton i Simon, ale Trex nagle się odwrócił i parsknął śmiechem.

- Ups, psycholu, zbiłem ci szklankę! - Pokazał środkowy palec do kamery i ruszył w stronę swojego miejsca przy stole, mówiąc spokojnie: - To tylko wódka. Całkiem smaczna.

Nie było czasu, żeby zdenerwować się na niego za odgrywanie jakichś teatralnych scen. Na ekranie pojawiło się słowo: Następny. I Simon rzucił kostką. Wylądował na polu numer jeden. I bez ociągania się przeczytał pytanie:

- Czego najbardziej będzie ci brakowało, kiedy Brian umrze? - Widziałam, jak z trudem przełyka ślinę. Słowa: przecież Brian nie umrze, przecież gramy właśnie dlatego, żeby w końcu porywacz go wypuścił, były w tym momencie bez znaczenia. Miał po prostu odpowiedzieć. - Przyjaciela. Najlepszego, najbardziej szczerego, oddanego i zaufanego faceta, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Wsparcia, którym dla mnie był. I brata... - Zamknął oczy, a ja poczułam ucisk w sercu. - Brata, na którym zawsze mogłem polegać.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz