- 27 -

3.1K 287 2
                                    

ABBIE

Przez moment czułam jednocześnie chyba wszystkie uczucia na świecie. Złość - na Briana za wydurnianie się i zniknięcie bez słowa; radość - że kiedy wróci, zerwę z nim z powodu tego, co właśnie się działo, a prawdziwa przyczyna pójdzie w niepamięć; niepewność - czy to na pewno Brian był autorem wiadomości, bo to kompletnie nie było w jego stylu i w głębi duszy byłam prawie pewna, że nie zrobiłby mi czegoś takiego; i strach - bo jeśli to nie Brian wysłał tego SMS-a, to kto to zrobił i gdzie, do cholery, był mój chłopak.

Myśli kotłowały się w mojej głowie, wywołując pulsujący ból. Patrzyłam raz na ekran telefonu, a raz na zdezorientowanego Simona, usiłując podjąć decyzję, co teraz robić.

Tak - odpisałam.

- Wracajmy do domu - powiedział Simon poważnym tonem i pociągnął mnie za rękę w stronę, z której przyszliśmy.

Byliśmy w połowie drogi do domu chłopaków, kiedy telefon znowu zabrzęczał i zatrzymaliśmy się, żeby odczytać wiadomość.

- Regulamin - przeczytałam cicho, przeczuwając, że taki początek nie wróży nic dobrego. - Nie nagłaśniasz sprawy i nie mieszasz w to policji, jeśli jeszcze kiedyś chcesz go zobaczyć. - Przełknęłam ślinę, czując, że żołądek podchodzi mi do gardła. To nie był Brian. - Nie przerywasz gry i wykonujesz wszystkie konieczne kroki - szepnęłam i usłyszałam, że Simon bierze bardzo długi, głęboki wdech.

Zamknęłam na chwilę oczy, bojąc się czytać dalej. To nie mogło dziać się naprawdę. Może to jednak zwykłe wygłupy? Może Brian zgubił telefon i ktoś teraz świetnie się bawił naszym kosztem? Boże, jak bardzo chciałam, żeby tak było.

- Nie zadajesz pytań i niczego nie żądasz - zaczął czytać Simon tuż nad moim uchem.

Nie otwierałam oczu, bo czułam pod powiekami palące łzy. Jeśli to żart, zabiję tego kogoś, kto ma tak makabryczne poczucie humoru. A jeśli to wszystko jest na poważnie...

Simon wyciągnął mi telefon z dłoni i ruszył w stronę domu. Otworzyłam oczy, ocierając je o wiele mocniej, niż to było konieczne, i ruszyłam za nim.

- To wszystko? Nie było dalszej części? - spytałam, doganiając go. Jego twarz była wykrzywiona gniewem, nie poznawałam go. - Simon!

- Była! - krzyknął ze złością, ale zaraz potem się opanował. Widziałam, że jego oczy zachodzą łzami. Widocznie chciał mi oszczędzić najgorszej części wiadomości. Utkwił wzrok w jakimś punkcie na środku morza, żeby nie patrzeć mi w oczy i powiedział: - Przepraszam, Abbie... Ten ktoś napisał, że jeśli wygrasz, to Brian wróci do domu. A jeśli nie... - Głos mu się załamał. Otarł oczy wierzchem dłoni i podał mi telefon w chwili, gdy ten ponownie zawibrował.

Otworzyłam kolejną wiadomość, modląc się, żeby zawierała jakiekolwiek wyjaśnienie albo informację, że to wszystko było żartem i daliśmy się nabrać. Zamiast tego moim oczom po raz trzeci ukazało się to samo pytanie:

Masz ochotę zagrać w grę, skarbie?

Spojrzałam na Simona. Skinął głową. Jeżeli to wszystko było prawdą, oboje dobrze wiedzieliśmy, że nie ma innego wyjścia.

Tak.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz