- 88 -

3K 248 48
                                    

ABBIE

- Opowiedz mi to ze szczegółami.

Wróciliśmy ze szpitala i usiedliśmy w salonie, żeby wszystko przemyśleć na spokojnie. Jeśli Trex dobrze skojarzył fakty, znaliśmy już nazwisko porywacza. Tylko co teraz powinniśmy z tym zrobić? Od razu pójść na policję? Co dokładnie tam powiemy?

Usiadłam na kanapie, a Trex zajął miejsce obok mnie. Tak blisko, że nasze nogi prawie się stykały. Popatrzyłam w te czarne oczy i pomyślałam, że cieszę się, że jest obok mnie. Jego bliskość była czymś, czego dotąd nie znałam, i w dziwny sposób mnie fascynowała. I podnosiła na duchu.

- Mieliśmy wtedy z Maksem jakieś trzynaście lat i byliśmy na imprezie w Piachu ze starszymi kolegami. Nie pytaj, jakim cudem nas tam wpuścili, znajomości miałem od dziecka.

- Taa, właśnie widziałam, jakie cudowne są te znajomości.

Zaśmiał się i wzruszył ramionami.

- To wszystko twoja wina. Brzydkich dziewczyn nie zaczepiają.

Uśmiechnęłam się i słuchałam dalej jego opowieści, obserwując ruch jego ust i sinego policzka, który z każdym słowem napinał się i rozluźniał. Przyjemnie było na niego patrzeć, mimo że jego twarz nieźle ucierpiała z starciu z Florianem.

- To był jeden z pierwszych razów, kiedy naprawdę porządnie przesadziłem z alkoholem. Straciłem przytomność i zwróciłem wszystko jeszcze w klubie. Ogólnie często wtedy piłem, żeby zapomnieć o katastrofie. - Skrzywił się. - Potem niewiele się zmieniło.

- Max też tyle wypił?

- Nie, Max był świetnym kumplem. Trzymał się i pomógł mi doprowadzić się do porządku, a potem zaprowadził mnie do swojego domu, żeby moja mama nie zobaczyła, co narobiłem. Jego ojciec był pijany i zwykle nie zwracał na nas uwagi. Kiedy już spałem w jego pokoju, Max zauważył, że zapomniał zabrać z klubu mojego telefonu, i po niego wrócił. - Pokiwałam głową, a Trex mówił dalej: - Kiedy wracał do domu, zaczepił go jakiś starszy koleś. Max mówił, że zapytał go, czy nazywa się Trexon Rucker. Max potwierdził - nie mam pojęcia dlaczego. I wtedy dostał parę strzałów i obudził się w szpitalu. A mężczyznę złapano i zamknięto w pudle. To by było na tyle.

- I myślisz, że to możliwe, że już wyszedł, i teraz kończy swoją urojoną zemstę, którą miał zamiar wykonać na tobie dwanaście lat temu?

Pokiwał głową. Ścisnęło mi się serce na myśl, że porywacz i morderca Briana był nawet zdolny do pobicia dziecka, które zupełnie niczemu nie było winne. Chciał pobić Trexa, kiedy miał trzynaście lat. Mógł go zabić...

Tak jak Briana.

Nie myśl o tym, nie przypominaj sobie tego, co tam się stało...

- Czyli już wiemy, kto to jest. - Mimo że powiedziałam to na głos, wciąż nie byłam w stanie w to uwierzyć.

- Przyniosę laptopa Simona. Może znajdziemy na jego temat coś jeszcze, zanim naprawdę upewnimy się, że to ten sam człowiek, który wtedy mnie szukał.

Trex poszedł na górę, a ja potarłam dłońmi zmęczone oczy. Byłam wyczerpana tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło, ale może to wreszcie dobiegnie końca. Wiedziałam, że nic nie przywróci życia Brianowi i nigdy nie pozbędę się tego potwornego poczucia winy, które zdawało się mnie rozpuszczać od środka, ale doprowadzenie do tego, żeby porywacz zapłacił za to, co zrobił, było teraz najważniejsze. Nie spocznę, dopóki nie znajdzie się za kratkami i nie wypuści Ashtona. Żywego.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz