- 31 -

3.3K 288 16
                                    

ABBIE

Tego wieczora porywacz wysłał sześć wiadomości.

Simon był w pracy. I dobrze, bo nie zamierzałam go wtajemniczać w pierwszą z nich. Miałam zdobyć narkotyki. Parsknęłam śmiechem, kiedy to odczytałam, pewna, że to żart. Jednak nie dostałam wiadomości z odwołaniem dziwnego żądania, więc chwilę później oblał mnie zimny pot. To już nie była zwykła zabawa - o ile kiedykolwiek nią była - teraz ten ktoś kazał mi robić rzeczy niezgodne z prawem. Do czego jeszcze będzie w stanie się posunąć?

Wyślę ci cztery wiadomości. Jeśli je rozszyfrujesz, będziesz o maleńki krok od wygranej w mojej grze.

Drugi SMS napełnił mnie otuchą. Brzmiał, jak zapewnienie, że wygrana jest możliwa. I że w końcu mogę zrobić coś, żeby być bliżej zwycięstwa. Za to kolejne bezpowrotnie odebrały mi tę otuchę.

Nigdy nie uda ci się go uratować, skarbie.

I tak, kiedy tylko nasza gra dobiegnie końca, on zginie.

Nawet nie marz, że jeszcze kiedyś będzie spokojnie,

Abbie.

Te cztery SMS-y przyszły jeden po drugim, wywołując dreszcze na moim ciele. Przerażał mnie fakt, że wiedział, jak mam na imię. Na pewno wiedział też o wiele więcej i z pewnością będzie chciał to wykorzystać.

Czułam się, jakby ktoś dotykał mnie końcem szpilki i wbijał ją w moje ciało coraz głębiej, aż w końcu znikała pod powierzchnią skóry. Potem docierała do serca i tam zostawała, żeby kłuć mnie bez przerwy, kiedy najmniej się tego spodziewałam.

Treść tych wiadomości nie była prawdziwa, miały mnie tylko zdekoncentrować, żeby trudniej było mi wyciągnąć z nich to, co było tam ukryte. Na pewno tak było. Musiałam w to wierzyć. W innym razie, po co to wszystko?

Przepisałam wiadomości na czystą kartkę. Szyfr, tutaj jest szyfr. Ale jaki? Ułożyłam po kolei pierwsze słowa wiadomości - bez sensu. Ostatnie słowa zdań układały się odrobinę sensowniej, ale to także na pewno nie było to. A może słowa były przypadkowe? Jakiego użył klucza? Jak miałam to rozpracować?

Oparłam głowę na rękach i wysiliłam umysł, ale wciąż nie miałam pojęcia, o co może chodzić. To mogło być wszystko. A mój rozum wybierał tylko te słowa, które układały się w pocieszające hasło: Nie zginie, spokojnie, Abbie.

Nie zginie - powtarzałam sobie w myślach, żeby nie zwariować - Nie zginie.

Rozbolała mnie głowa.

Poszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę, gotowa, by położyć się w łóżku i nie spać całą noc, dręczona makabrycznymi myślami. Tak samo, jak przez każdą noc w ostatnim czasie.

Kiedy wróciłam do pokoju, zadzwonił Simon.

- Hej, Abbie - odezwał się. - Dostałaś dziś jakieś wiadomości?

- Tak. - Opowiedziałam mu o czterech z nich i ukrytej tam informacji. Zapisał je sobie i obiecał, że także się nad tym zastanowi. Odetchnęłam głęboko. Dobrze, że nie byłam z tym wszystkim całkiem sama. Cudownie było podzielić się z przyjacielem chociaż tym ciężarem. Bo pozostałą część postanowiłam zachować w tajemnicy. Simon tylko niepotrzebnie by się o mnie martwił. To nie ten z braci Ruckerów był odpowiedni, jeśli chodziło o temat narkotyków. Chociaż była to ostatnia rzecz, o jakiej dotąd marzyłam, musiałam pójść porozmawiać z Trexonem. Nie miałam wyjścia.

Usłyszałam w słuchawce ciche piknięcie.

- Muszę kończyć, Simon. Przyszedł kolejny SMS.

Rozłączyłam się i otworzyłam wiadomość. Tym razem zawierała film. Film prawdopodobnie nagrany kamerą wiszącą w rogu pomieszczenia, w którym porywacz trzymał Briana.

Leżał w ogromnej kałuży krwi na brudnej betonowej podłodze. Sznur krępował mu ręce i nogi, a taśma zasłaniała usta. Zamrugał oczami i z wysiłkiem poruszył głową. Ledwie mogłam rozpoznać jego twarz spod potwornej ilości krwi zakrzepłej na jego policzkach. Za to rozpoznałam błękitne oczy, które rozszerzyły się, gdy zobaczył postać wchodzącą do środka. Ubrany w granatowy uniform mężczyzna pomachał do kamery, a potem pochylił się, żeby zdjąć Brianowi szarą taśmę z ust. Dopiero wtedy zauważyłam coś leżącego na podłodze, co mężczyzna popchnął butem w jego stronę. To była ryba. Nieduża ryba, z pewnością surowa, cała pokryta jego krwią. Brian musiał być niewyobrażalnie wygłodzony, bo nie zważając nawet na to, że ręce ma związane za plecami, leżąc, zaczął rozrywać zębami jej skórę i jeść surowe mięso. Krew ryby zmieszała się z jego krwią, kiedy nagle mężczyzna wziął zamach i z całej siły kopnął Briana w brzuch. Usłyszałam przeraźliwy krzyk. Ale to chyba był mój krzyk, bo film się skończył, a mi brakło oddechu i bezwładnie opadłam na łóżko.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz