- 35 -

3K 271 13
                                    

BRIAN

Mężczyzna był w klubie. 

W Random - tak samo jak Abbie, Ashton i Simon. Swoim nieodłącznym telefonem rejestrował to, co tam się działo, a ja oglądałem transmisję na żywo na ekranie w moim więzieniu. Telewizor w celi, to było coś. Przednia rozrywka.

Wspaniale było znowu zobaczyć braci i dziewczynę, ale nie w takich okolicznościach. Obawiałem się tego, co ten psychopata może im zrobić. Widać nie wystarczało mu męczenie mnie i bałem się, że w końcu ktoś z moich bliskich podzieli ten sam los.

Widziałem Simona stojącego za barem. Chyba zaczął tam pracę i wyglądał tak, jak zwykle. Może był tylko odrobinę poważniejszy. Zastanawiałem się, czy Abbie powiedziała mu o porwaniu i wiadomościach, które dostawała. Z jednej strony był jej najlepszym kumplem, więc to byłoby zrozumiałe, ale z drugiej - mogła nie chcieć martwić go moją sytuacją i tym, do czego zmuszał ją ten facet. Druga opcja wydawała mi się bardziej prawdopodobna. Simon wyglądał tak, jakby o niczym nie wiedział.

W klubie było mnóstwo ludzi. Śmiejących się, pijących, tańczących... wolnych.

Widziałem Abbie tańczącą z Ashtonem, a niedaleko nich na parkiecie dostrzegłem znajomych Ashtona, a chwilę później także Mitsy - koleżankę Simona i Abbie.

Mimo że wszyscy wyglądali na szczęśliwych, patrzyłem na moją dziewczynę z ogromnym bólem. Bólem w klatce piersiowej, który nie miał nic wspólnego z dzisiejszą dawką kopniaków od sadysty w granatowym uniformie.

Widziałem dzisiaj film, na którym Abbie bierze jakąś tabletkę, i wiedziałem, że jest teraz pod wpływem narkotyku. Mimo to wyglądała pięknie. I uśmiechała się szeroko, jakby była naprawdę szczęśliwa. Jakby nie miała żadnych problemów.

Bolało mnie, że musi robić tak straszne rzeczy, żeby mnie stąd wydostać. A ja byłem bezsilny. I nie mogłem jej nawet powiedzieć, żeby o mnie zapomniała i nie grała w tę przerażającą grę. To mogło się skończyć tragicznie. Nie było warto.

Ekran na chwilę zgasł i pojawiły się na nim białe litery: Pięknie twoja dziewczyna się bawi bez ciebie! Może czas na drugą tabletkę?

Miałem ochotę rozbić ekran w drobny mak. Albo chociaż z całej siły w coś uderzyć. Jednak wciąż miałem skrępowane ręce, więc jedyne, co mogłem zrobić, to zacisnąć je w pięści i wrzasnąć bezgłośnie pod szarą taśmą zasłaniającą moje usta.

Bezsilność jest najgorszą torturą.

Ekran znowu się włączył i zobaczyłem, jak Abbie, Ashton i reszta idą do baru, żeby wypić więcej. Abbie zerka na telefon, ale pewnie nie ma kolejnej wiadomości, bo chowa go do torebki z uśmiechem na twarzy, a ja oddycham z ulgą. Może mężczyzna oszczędzi jej tej drugiej tabletki.

Chwilę później widzę, jak prawie wszyscy wracają na parkiet. Prawie - bo Abbie i Ashton idą w stronę wyjścia, a mężczyzna podąża za nimi, w bezpiecznej odległości, żeby pozostać niezauważony.

Abbie i Ashton wychodzą z klubu i idą usiąść na ławce w małym parku w pobliżu. Nie mają pojęcia, że są obserwowani.

Poza nimi nie ma tam innych ludzi. Są sami. I siadają na ławce, śmiejąc się. Po chwili milkną, patrząc sobie w oczy.

On kładzie jej rękę na udzie, a ona wstaje, żeby usiąść mu na kolanach.

I całuje go.

A on całuje ją, przesuwając ręce po jej szyi, karku i plecach.

Zamykam oczy.

Rozszalałe serce rozsadza mi klatkę piersiową, a pod powiekami czuję palące łzy wściekłości.

Nie...

To nie może dziać się naprawdę.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz