- 48 -

3.1K 254 26
                                    

ABBIE

Zamknęłam za sobą drzwi pokoju Simona i wzięłam głęboki wdech. Otrząśnij się, dziewczyno. Nie pamiętasz, co ci zrobił? Nie pamiętasz, że on ma dziewczynę, a ty chłopaka? To byłoby złe pod każdym względem. A w szczególności w sytuacji takiej, jak ta. Kiedy twój chłopak został porwany i od ciebie zależy jego życie. To nie czas na słabość.

Przeczesałam ręką włosy. Tak, to czas na rozgryzienie zagadki porywacza. Nie mogłam sobie pozwolić na chwilę słabości. Muszę, tak jak kiedyś, całkowicie ignorować Ashtona i nic sobie nie robić z jego obecności. Do niedawna szło mi całkiem nieźle. Dam sobie radę.

Zeszłam na dół do kuchni, żeby wziąć coś do picia. Nie mogłam zaprzeczyć, że czułam zadowolenie. Bardzo dobrze, że w taki sposób mu odpowiedziałam. Tak, jak należało. Między nami wszystko było skończone. Tym razem na dobre.

Nalałam sobie soku pomarańczowego i wypiłam kilka dużych łyków. A potem popatrzyłam na zegarek nad piekarnikiem. Dochodziła 21.00. Jeszcze trzy godziny sam na sam z Ashtonem, zanim pójdziemy zostawić 10 tysięcy pod ławką w Czerwonym Statku. Olivia Rucker już tam była. To dlatego było tu tak cicho. Nie tylko byliśmy sami w pokoju Simona, ale w ogóle sami w domu.

No i co z tego?

Nic.

Dopiłam sok i wróciłam na górę. Ashton siedział nad kartką i wypisywał kolejne cyfry. Podniósł na mnie wzrok i się uśmiechnął.

- Masz coś? - spytałam.

Pokręcił głową.

- Te liczby są kompletnie bez sensu.

Odłożył kartkę z dala od siebie i wziął do ręki inną. Zmarszczył brwi.

- Dlaczego on napisał o śmierci naszego ojca? Jakby wiedział o katastrofie statku. Jakby wszystko o nas wiedział.

Zanim wyszedł do pracy, Simon wziął telefon od mamy i przepisał wiadomość, którą dostała od porywacza. Teraz wszystkie były w jednym miejscu, ale to nadal niczego nie ułatwiało. Szyfr był zbyt skomplikowany i nadal wydawał się bezsensowny.

- Nie wiem, czy znał nas wcześniej, ale teraz na pewno.

Ciekawe, czy wiedział też o śmierci moich rodziców. I o tym, że mieszkam sama z dziadkiem. Z pewnością. Nagle poczułam się osaczona i bezbronna. Zrobiło mi się chłodniej.

- Zbiera informacje i wykorzystuje je przeciwko nam - powiedziałam cicho.

- A czy wie o...?

- Nie.

Nie musiał kończyć, doskonale wiedziałam, że pytał o naszą wspólną noc w hotelu.

- I żeby nie wiem co, nie może się dowiedzieć. Ta cała sytuacja jest już i tak wystarczająco beznadziejna. Wystarczy, że wie o tym, co zrobiliśmy na imprezie.

Obraz tamtej chwili od razu stanął mi przed oczami, ale szybko skupiłam się na czymś innym. Na plakacie jednej z ulubionych komedii Simona. Millerowie. Pamiętam, jak śmialiśmy się, oglądając ten film i jedząc pizzę. Było tak beztrosko, tak zabawnie, niemal idealnie. Wtedy tego nie doceniałam. I w życiu nie przypuszczałam, że wpakuję się w tak okropne bagno.

- Jak myślisz, to, że porwał Briana, to przypadek? - spytał Ashton. - To psychopata, który po prostu chciał zagrać w swoją durną grę, i akurat trafiło na nas? Czy raczej to planował... i to właśnie Brian był jego celem?

Usiadłam na łóżku, zamyślając się. Chyba przez cały czas myślałam, że to przypadek. A co, jeśli nie?

- Jaki mógłby mieć powód, żeby porwać akurat jego? To musi być przypadek...

- Nie wiesz o nikim, z kim Brian mógł mieć jakąś niezałatwioną sprawę? Nie ma nikogo, komu mógł coś zrobić?

Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Poważnie o to pytał? Brian miałby kogoś skrzywdzić?

- Może miał jakiegoś wroga, o którym nikt nie wiedział. - Ashton wzruszył ramionami.

- Pewnie nawet sam nie wierzysz w to, co mówisz.

Znałam kilku kolegów Briana ze szkoły i nawet jednego ze studiów. Wszyscy wydawali się mili. Lubili go. No bo jak można było go nie lubić?

- Sam nie wiem. Nawet najbardziej kryształowe charaktery bywają czymś zabrudzone. Nie ma ludzi idealnych... Mógł komuś zrobić coś nawet przez przypadek, a teraz ten ktoś mści się za to po swojemu. W straszny i nieadekwatny do winy Briana sposób.

- Nie wierzę w winę Briana.

Zemsta na pewno byłaby powodem porwania w przypadku Trexona. Gdyby zniknął Ashton, także mogłabym podejrzewać, że ktoś się na nim mści. Nawet gdyby chodziło o Simona - raczej celowo nikogo by nie skrzywdził, ale mogło się to zdarzyć przez przypadek - byłoby to bardziej prawdopodobne niż w przypadku Briana. Brian był kryształowym charakterem. Był idealny. Nie mogło chodzić o czyjąś zemstę. Tę opcję odrzucałam całkowicie.

Ashton podrapał się po brodzie i sięgnął po telefon Briana leżący na biurku. Teraz już swobodnie mógł go przeglądać nawet Simon. Usunęłam filmik, na którym siedzę Ashtonowi na kolanach na ławce w parku i obsypujemy się pocałunkami. Zauważyłam, że mężczyzna nagrał film do momentu, w którym Ashton zaczął ściągać mi bluzkę. Oczywiście nie uwiecznił tego, jak odsunęłam od siebie jego ręce, jak powiedziałam mu, że nie możemy nigdy więcej tego robić i jak odchodzę z powrotem do klubu. No jasne, po co mu ten fragment? Najlepsze już miał... i mógł to pokazać Brianowi - jakby nie był już w wystarczająco podłym położeniu.

Ashton przejrzał kilka wiadomości i zabrał się do oglądania reszty zawartości telefonu. Poza filmem z naszym pocałunkiem, z Brianem w zamknięciu i kilkoma filmikami z naszą świetną zabawą na imprezie, był jeszcze filmik, na którym biorę tabletkę ecstasy. Nie usunęłam go. I tak Simon i Ashton już o wszystkim wiedzieli.

- Skąd wzięłaś dragi? - spytał Ashton. Miał zmarszczone brwi i już się nie uśmiechał. Kiedy przeniósł wzrok z telefonu na mnie, wyglądał chyba nawet na odrobinę zmartwionego.

- Od znajomego.

Nie miałam zamiaru wkopywać Maxa. Byłam mu wdzięczna za pomoc.

Ashton uniósł jedną brew.

- Od znajomego, który jest moim bratem?

- Nie - odpowiedziałam. - Świat ćpunów nie kończy się na nim.

- Ćpunów? - Ashton się zaśmiał. - Więc teraz jesteś ćpunką?

Zmierzyłam go gniewnym spojrzeniem.

- Jedna tabletka nie oznacza, że stanę się narkomanką - odparłam szorstko. Dobrze wiedział, że nie chciałam tego robić. Nie miałam wyjścia. Nagle stał się taki troskliwy? Czy po prostu chciał mnie zdenerwować?

- Każdy od czegoś zaczynał, Abbie. - Jego głos zmiękł, tak samo jak wyraz twarzy. Popatrzył z powrotem na telefon.

Nie odzywałam się, wpatrzona w niego. Zaskoczyła mnie ta nagła powaga. I zaskoczyły mnie jego kolejne słowa:

- Ten typ zapłaci za to, co robi Brianowi, Abbie. I za to, do czego zmusza ciebie.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz