- 85 -

3K 249 32
                                    

TREX

Nienawidzę tej kobiety. Nienawidzę tego, co się we mnie dzieje, kiedy jest blisko mnie. Albo kiedy jej przy mnie nie ma. Nienawidzę siebie. Za to, co zrobiłem jej i innym. Za to, jaki jestem. Słaby, złamany, uzależniony.

Podpalając dom jej dziadka, zniszczyłem wszystko, co miała. Pozbawiłem ją radości, a teraz jedyne, czego chcę, to żeby była szczęśliwa. Niby jak miałoby się to stać? Niby jak można komuś wynagrodzić coś tak potwornego?

Popatrzyłem na nią, śpiącą na kanapie w salonie, i pozwoliłem, żeby kolejny raz zalała mnie fala poczucia winy. Jestem masochistą. Ale trudno. Musiałem spojrzeć na nią chociaż raz z nadzieją, że doda mi to siły do tego, żeby wierzyć w odkrycie tożsamości porywacza. Musiałem sprowadzić Ashtona do domu nie tylko dlatego, że jest moim bratem. Musiałem to zrobić dla niej. Jej naprawdę na nim zależało. Być może wciąż go kocha.

Dziwaczna pętla zacisnęła mi się na sercu i musiałem odwrócić wzrok. Poszedłem do kuchni. Zjadłem kanapkę i zrobiłem śniadanie dla Abbie. A potem napisałem na kartce, że niedługo wracam, i wyszedłem z domu. Zdobędę informacje o rodzinie Crow w naszym miasteczku i przejrzę listę osób, które zginęły lub zostały ranne podczas katastrofy statku. Odkryję prawdę. Przynajmniej tyle mogę zrobić.

***

ABBIE

Obudziłam się dosyć późno, bo okropne myśli nie pozwalały mi zmrużyć oka i zasnęłam dopiero nad ranem.

W pustym domu czułam się tak niewyobrażalnie samotna. Dlaczego każdy, na kim mi zależało, był tak daleko ode mnie? Przypomniałam sobie, jak dwa dni temu odwiedziłam grób rodziców, a potem dziadka i panią Rucker w szpitalu. A na koniec chciałam złożyć wizytę Simonowi w ośrodku, w którym go zamknęli, ale nie mogłam tego zrobić.

Otarłam oczy i zwlokłam się z łóżka, próbując odgonić myśl, że Simon może wydać porywacza podczas rozmów z psychiatrą. Kiedy go zabierali, szepnęłam mu, żeby nie zdradził, co się stało, bo wtedy Ashton zginie, ale nie mam pojęcia, czy mnie słyszał. Nie kontaktował, a jego błędny wzrok latał po pomieszczeniu, zdając się niczego nie dostrzegać. Gdzie podział się jego optymizm i radosny uśmiech? Gdzie się podział mój najlepszy przyjaciel?

W kuchni czekało na mnie śniadanie i wywołało takie zaskoczenie, że na chwilę pozbyłam się tych okropnych myśli. Nie miałam pojęcia, co się stanie i jak mamy odkryć, kim jest morderca Briana. Ale musimy próbować. Nie mamy wyjścia.

Zjadłam śniadanie i czekałam na Trexa, nie mając pojęcia, ile dla niego oznacza niedługo. Pojawił się po pół godziny z plikiem kartek i poważną miną.

- Cześć, wyspana? - Położył kartki przede mną. Wzruszyłam ramionami.

- Bywało lepiej. I bywało gorzej. Co to jest?

- Nie ma w tym mieście ani jednej osoby o nazwisku Crow. To musiał być ktoś z innych okolic - wyjaśnił.

Wzięłam do ręki pierwszą kartkę z listą nazwisk.

- A to wszyscy, którzy zginęli lub zostali ranni na statku.

Od razu przebiegłam wzrokiem do litery "C" i zobaczyłam imiona nazwiska rodziców. Arthur Carson. Marissa Carson. Zobaczyłam daty ich urodzenia, a obok przyczynę śmierci. Utonięcie. Oboje potrafili pływać. Pewnie nie zdołali się wydostać z kabiny, w której byli, a ona napełniła się wodą, nie dając im żadnych szans na przeżycie.

Pod spodem było kilka innych nazwisk i w końcu trafiłam na to, którego szukałam. Nina Crow. Poczułam mocne bicie serca i popatrzyłam na Trexa. Miał rację. To była osoba, która zginęła w katastrofie. To dlatego ten mężczyzna się mścił. Ale to wciąż nie sprawiało, że byliśmy wiele bliżej odkrycia jego tożsamości.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz