- 54 -

2.8K 288 3
                                    

SIMON

Zapukałem do drzwi domu Abbie. Otworzył mi jej dziadek z jeszcze bardziej przygnębioną miną niż zwykle. Zdziwiłem się, że był w domu. Widocznie tego dnia nie pracował. Albo po prostu martwił się o wnuczkę.

Całkiem słusznie. Już od drzwi wejściowych słyszałem, że Abbie jest w łazience. I że wymiotuje.

- Dzień dobry - przywitałem się, przywołując na twarz uśmiech. - Czy jest Abbie? - Moje pytanie było głupie, bo obaj ją słyszeliśmy, ale co innego miałem powiedzieć?

- Tak. Wejdź, proszę.

Dziadek Abbie od zawsze był sympatyczny mimo swojego wiecznie smutnego wyglądu. Abbie kiedyś powiedziała, że dobija ją jego smutek i dlatego nie lubi spędzać z nim czasu. To przygnębienie zawsze przypomina jej, że kiedyś miała rodziców, a jej dziadek - ukochaną córkę. Mimo że Abbie prawie w ogóle ich nie pamiętała - a przynajmniej tak twierdziła - udzielał jej się pesymizm dziadka, kiedy był w pobliżu. Niedługo przed katastrofą statku mojego taty, pan Strauss stracił żonę. Kiedy jakiś czas później dowiedział się o śmierci swojej jedynej córki i zięcia, całkowicie się załamał. Nawet po dwunastu latach do końca nie pozbierał się po tej tragedii.

- Dziękuję. - Stanęliśmy w kącie, w którym zawsze rozmawialiśmy, gdy czekałem na Abbie. Konwersacja zwykle dotyczyła błahych codziennych spraw, tym razem jednak było inaczej.

- Martwię się o moją wnuczkę - zaczął pan Strauss. - Mogę cię o coś zapytać, Simonie?

Skinąłem głową.

- Oczywiście.

- Tej nocy obudził mnie trzask drzwi wejściowych, a potem drzwi do łazienki. Chciałem wyjść z pokoju, żeby sprawdzić, co się dzieje, ale uprzedził mnie twój brat, Ashton. Pobiegł do Abbie i pukał do drzwi, błagając ją, żeby otworzyła. Abbie prawie całą noc wymiotowała zamknięta w łazience. Nie wpuściła go, mimo że siedział pod drzwiami przez kilka ładnych godzin.

Ashton coś mi o tym wspominał, ale z ust dziadka Abbie brzmiało to jeszcze gorzej. Całym sercem jej współczułem, że musiała oglądać coś tak strasznego. Ja nie odważyłem się zajrzeć do pudełka, kiedy Ashton powiedział mi, co w nim jest.

- Ale oni już od dawna się nie spotykają, prawda? Nie mam pojęcia, dlaczego to z nim wróciła do domu i co się wydarzyło, że tak strasznie to przeżyła... Czy wiesz, o co może chodzić? Nie chcę się w nic wtrącać, ale bardzo martwię się jej stanem. - Wsparł się o ścianę i spuścił głowę. Wyglądał jeszcze smutnej niż zawsze. - Mnie także nie wpuściła do łazienki i nie odezwała się ani słowem.

Podrapałem się po czole. Powinienem przyjść tu gotowy na tego typu pytania. A nie byłem. I co teraz mu powiem?

- Nie musi się pan martwić, za chwilę wszystkiego się od niej dowiem i pomogę jej się pozbierać. Powiem tylko, że na pewno nie chodzi o sytuację pomiędzy Abbie i Ashtonem, bo między nimi już od dawna niczego nie ma. - Spróbowałem uśmiechnąć się pokrzepiająco, ale chyba wyszło mi to dosyć średnio.

Pan Strauss zmarszczył jeszcze bardziej poznaczone bruzdami czoło.

- Czy wszystko u was w porządku? - zapytał.

- Tak, jak najbardziej.

A w myślach dodałem: Jeśli nie liczyć porwanego brata, który był torturowany przez jakiegoś sadystę, potwornej gry o jego życie, którą musieliśmy staczać, drugiego brata w więzieniu, a trzeciego próbującego właśnie wraz z kolegą włamać się do telefonu porywacza, żeby zyskać jakiekolwiek informacje... No i Abbie, która nie może dojść do siebie po tym, jak zobaczyła prezent od porywacza za ostatnią próbę odkrycia jego lokalizacji... Poza tym wszystkim było wybornie.

Usłyszeliśmy zamek w drzwiach do łazienki i po chwili stanęła przed nami Abbie. Blada jak trup, z podkrążonymi oczami, zgarbiona i z tak ponurą miną, jakiej nigdy u niej nie widziałem.

- Przepraszam, że tyle mi zeszło - odezwała się nieobecnym głosem. - To chyba zatrucie pokarmowe...

- Chodź, Abbie, połóż się. Przyniosę ci coś do picia, żebyś się nie odwodniła - zaproponowałem.

Dziadek Abbie podszedł do niej i objął ją drżącymi ramionami. Pierwszy raz miałem okazję oglądać taką scenę. Abbie chyba też, bo wyglądała na zaskoczoną i zdezorientowaną.

- Mogę coś dla ciebie zrobić? - spytał mężczyzna.

Abbie przez chwilę milczała, a potem się od niego odsunęła.

- Nie, dziadku. Ale dziękuję za troskę. Simon ze mną zostanie, możesz wracać do sklepu.

Nie miał wyboru, wrócił. A ja przyniosłem jej wodę i usiedliśmy obok siebie na jej łóżku.

- Jesteś blada jak cholera - skomentowałem.

Napiła się trochę i odłożyła szklankę na stolik obok łóżka. A potem wstała, sięgnęła po coś leżącego na komodzie i mi rzuciła. Jej telefon.

- Przeczytaj ostatnią wiadomość, to też będziesz tak samo blady - powiedziała.

Od razu szybciej zabiło mi serce. Poczułem gorąco rozlewające się w mojej klatce piersiowej i na policzkach.

- Kolejne zadanie?

Wskazała na telefon obojętnym gestem.

- Sam zobacz.

Odblokowałem ekran i włączyłem folder z wiadomościami. Ostatnia wiadomość przyszła oczywiście z nieznanego numeru.

- Ile zostało ci tych tabletek, skarbie? - przeczytałem początek. Spojrzałem na Abbie, która pokazała na palcach dwójkę. Przełknąłem ślinę i czytałem dalej: - Szykujcie się na zabawę tego wieczoru.

Abbie otworzyła ostatnią szufladę komody i wyciągnęła spod ubrań woreczek z dwiema tabletkami.

- Napisałam mu, że dwie.

Pokiwałem głową. A potem - jakby czytał w naszych myślach - porywacz wysłał swoją odpowiedź:

Jest was trójka, a tabletek dwie. W takim razie zrobimy losowanie. Gwarantuję, że będziecie się dziś świetnie bawić!

***

"Uprowadzony" znalazł się dzisiaj na #5 miejscu w rankingu top książek kategorii Tajemnica/Thriller.

Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy czytają i głosują na moją książkę. Każda jedna odsłona, gwiazdka czy komentarz sprawiają mi nieopisaną radość i motywują do dalszego pisania! Bardzo Wam dziękuję! Jesteście wielcy! :D

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz