- 74 -

2.7K 256 51
                                    

TREX

Drzwi otworzyły się automatycznie. Ashton od razu ruszył w ich stronę, ale wtedy rozległ się drugi strzał. Facet nas widział i nie ma wątpliwości, że zobaczy też na zewnątrz, że to Ashton będzie chciał wyciągnąć ją z wody.

- Stój, idioto! - warknąłem. - Zabije ciebie albo ją, jak tylko się tam pojawisz.

Przed oczami stanęło mi to, co przed chwilą facet wyświetlił na jednym z ekranów i zmusiłem się, żeby ruszyć w stronę drzwi. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa i były niemiłosiernie ciężkie. Całe moje ciało czuło, że morze było blisko, ale z uporem stawiałem krok za krokiem.

Nie miałem żadnego wyjścia. Trudno powiedzieć, dlaczego byłem pewien, że muszę ją uratować. Czy wiedziałem, że bracia nigdy nie wybaczyliby mi, gdybym pozwolił jej utonąć? Czy może miałem daleko gdzieś ich zdanie... i po prostu wcale nie było tak, że nienawidziłem tej dziewczyny?

Nie było czasu na zastanawianie się i rozważania wszystkich za i przeciw. Chyba nie ma człowieka, który w takiej chwili nie podjąłby się ratowania człowieka, nawet pomimo swojego lęku i nienawiści. A może był, nie wiem.

Krew tak szumiała mi w uszach, że na szczęście zagłuszyła odgłos morza. Biegłem, chociaż moje nogi ważyły tonę, a płuca paliły, jakby koniecznie domagały się papierosa. Biegłem w stronę klifu, starając się nie patrzeć przed siebie, tylko pod nogi. Chciałem uniknąć patrzenia na ten cholerny bezkres wód, jakby to w ogóle było możliwe. Dotarłem do końca ziemi na tej wysokości i zmusiłem się, żeby podnieść głowę. W pierwszej chwili coś mnie oślepiło i tak zakręciło mi się w głowie, że o mało nie spadłem z urwiska. Od lat nie widziałem takiej ilości wody. Czułem, że żołądek podchodzi mi do gardła i nie mogłem złapać tchu. Tylko ciemny kształt pod powierzchnią zdołał przywrócić mnie do rzeczywistości. Nie wiedziałem, ile sekund minęło, ale czasu było coraz mniej. Kiedy udało mi się oprzytomnieć, szybko rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiegoś zejścia na plażę znajdującą się około dziesięć metrów niżej. Kawałek ode mnie po prawej stronie dostrzegłem drewniane schodki wątpliwej konstrukcji. I chwilę później już byłem na dole, brnąc przez piach w stronę morza, na które wciąż starałem się nie patrzeć.

To wszystko jest w twojej głowie, Trex. To nie jest ten sam żywioł, który zabrał ci ojca i potrafi pochłonąć ogromny statek. To tylko woda - wmawiałem sobie, ale to kompletnie nie pomagało. Czułem zapach morza i jego słony smak na ustach.

Byłem już na mokrym piasku i nie mogłem złapać oddechu. Fala odpłynęła, a potem nadpłynęła druga i zaczęła się do mnie zbliżać. Sparaliżowało mnie, nie potrafiłem się poruszyć. Nie wejdę tam, nie dam rady. Stałem nieruchomo przez kilka sekund, a potem kątem oka dostrzegłem ciemny kształt pod powierzchnią. Abbie nie była daleko. Nie muszę płynąć, żeby ją wyciągnąć.

Ona zaraz umrze - dotarło do mnie i panika stała się jeszcze większa. Ale teraz już nie chodziło o morze. Nie chciałem, żeby utonęła. Bałem się, że nie uda mi się jej uratować. A z jakiegoś dziwnego powodu zależało mi na tym, żeby żyła.

Mechanicznie wszedłem do wody i zamoczyłem się w słonej wodzie tak, jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Minęła może sekunda, kiedy już byłem przy niej i trzymałem w rękach jej bezwładne ciało. Złapałem ją mocno, a potem, pokonując opór wody, wyniosłem na plażę i położyłem na ciepłym piasku. Nie oddychała. Wyglądała, jakby już nie żyła. Ale nie zamierzałem pozwolić jej odejść tak łatwo.

Szczęśliwie się złożyło, że kiedyś jakiś ćpun stracił przytomność na imprezie, na której byłem, i ktoś próbował go ratować, zanim przyjechała karetka. To było bezcelowe, bo ćpun dostał zapaści i zwykłe usta-usta zupełnie nie było w stanie mu pomóc, ale przynajmniej zapamiętałem, jak należy to zrobić.

Uprowadzony ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz